Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 21 kwietnia 2016

Wieczorne truchtanie i nie tylko

Kilka dni temu moja córcia Daria namówiła mnie na bieganie.
Ja i bieganie to w ogóle są 2 wykluczające się sprawy, bo odkąd pamiętam nie cierpiałam biegać.
Już od podstawówki miałam z tym problem i jeszcze krótsze dystanse jakoś tam przemęczyłam,  o tyle dłuższe już przechodziłam, bo musiałam.
A tutaj moje dziecko wyskakuje z taką propozycją i jak mam odmówić???
W sumie od kilku lat skaczę, ćwiczę, więc nie ma wymówek, że bolą mnie kolana, bo  odkąd zrzuciłam troszkę balastu jest znacznie lepiej.
Choć kondycji ostatnio nie mam, nawet zwykłe treningi stanowią dla mnie problem to stwierdziłam, że spróbuję, najwyżej zamiast biec będę szła.
No i tak też robię, że biegnę, ale jak czuję, że tracę siłę to idę szybko, czyli uskuteczniam takie marszobiegi.
Korzystając z ładnej pogody, jaka była jeszcze kilka dni temu( teraz jest przenikliwie zimno) wybrałyśmy się wieczorem nad Wisłę troszkę poćwiczyć, wzięłyśmy ze sobą fotografa, który miał niezły ubaw.
Nie wiem, jak Wy, ale ja tak mam, że jak już troszkę poćwiczę, to nastrój mi się poprawia, jakaś taka siła mnie ogarnia i głupawka, mam ochotę się wygłupiać, tańczyć, skakać, tak też było i tym razem.


 Najpierw przebieżka i rozgrzewka, a następnie różne ćwiczenia na świeżym powietrzu







 I Krakowiaczek :P
I Boksy :)



Bardzo lubię te nasze wspólne treningi, mam nadzieję, że z każdym będę miała lepszą kondycję.

2 komentarze:

  1. Majeczko, jakże zazdroszczę Ci tej energii, którą masz w sobie :). Wspaniale spędzasz czas ze swoimi dzieciaczkami, jestem pewna, że one to docenią o ile nie teraz to na pewno niebawem. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Majeczko energia hm???
    Sił nie mam, ale staram się zarazić dzieciaki radością z aktywności, no i uwielbiam ćwiczyć, a myślę, że jak wyniki będą lepsze to i ja się będę lepiej czuła.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, jak podzielisz się ze mną swoim zdaniem.Pozdrawiam