Przez zawirowania w moim życiu, trudne i bardzo szczęśliwe chwile bardzo zaniedbałam tego bloga.
Co dzień sobie obiecuje, że to właśnie dziś jest ten dzień, kiedy napiszę. A potem jak młody uśnie albo robię tysiąc rzeczy zaległych, albo nie sposób usiąść do komputera.
A najczęściej jak już młody zaśnie to padam razem z nim.
Nie da się z nim pisać bo rośnie mały haker i klika różne dziwne rzeczy, a ja później nie wiem, jak to odkręcić.
Dziś próbuje coś napisać na fonie z Matim obok, który po śniadaniu uciął sobie drzemkę na mojej piersi.
Zaraz wypróbuję, czy da radę zamieścić Wam kilka zdjęć.
Chyba się udało. Tutaj jak widzicie wczorajsza fascynacja i zabawa grzechoczącymi skarpetkami.
Jak możecie napiszcie kilka słów, czy tu jeszcze zagladacie? Czy może być taka forma postów, w sensie na szybko o codzienności? Zwykłych chwilach mamy 4 dzieci?
Choć pewnie posty o Mateuszu będą przeważały, bo starszyzny więcej nie ma w domu niż jest.
Skąd te skarpetki? :P
OdpowiedzUsuńKupione w Rossmannie
OdpowiedzUsuńMaja!!!! Zaniedbałam czytanie i odwiedzanie i biję się w pierś teraz. Bo jak mogłam przegapić Dzidka!! Usprawiedliwia mnie tylko, że w tym czasie kiedy Tobie rósł brzuszek, ja walczyłam z bankami o kredyt (od września) �� a wprowadziliśmy się miesiąc temu. I wracając do żywych zaglądam na dawno nieodwiedzane. I taki szok! Gratuluję i PRZEPRASZAM, że z takim opóźnieniem ��
OdpowiedzUsuńCzytamy....
OdpowiedzUsuń