Łączna liczba wyświetleń

piątek, 9 września 2022

Trylogia kres wieczności



 Książki Pauliny Simons po raz pierwszy trafiły w moje ręce kilka lat temu, kiedy przyjaciółka poleciła mi trylogię Jeździec Miedziany.

Ta autorka ma w zwyczaju dosyć długie wstępy najeżone opisami postaci, budynków, czasów.

Ale jak się rozkręci akcja, to się czyta i czyta.

Więc zachęcona tym, że poprzednia trylogia moment była przeczytana, wypożyczyłam nową opowieść w 3 tomach.

Pierwszy tom był tak ciężki do czytania , już pomijam fakt, że przez pierwsze 60-80 stron są charakterystyki postaci, opisy ich mieszkań i przyzwyczajeń, oraz jakieś dziwne wkręty.
Myślę sobie ok, pewnie tak jak przy tamtej trylogii jak mężczyzna pozna kobietę,a kobieta mężczyznę to będzie się działo.
Poznają się i przynajmniej ja z góry widziałam jak to się skończy, czytałam tak od niechcenia,dokładnie wiedząc,co będzie dalej.
Przy tym zaczęły się jakieś historie o Chińczyku, innych wierzeniach, dziwnych miejscach.
W pewnym momencie miałam ochotę rzucić tą książkę i więcej nie wracać do czytania.
Na jednym z forum czytelniczych zapytałam,czy będzie w końcu zwrot akcji, bo już 180 stron przemeczyłam.
No i wreszcie autorka mnie zaskoczyła, nie wierzyłam w to co czytam.
Miało być miło, a potem żyli długo i szczęśliwie, a tu pyk i on ją stracił.
Nie mógł w to uwierzyć, ja również, ale postanowił za wszelką cenę ją odzyskać.
I choć historia wydaje się niemożliwa, nieprawdopodobna cofa nas w czasie o kilka stuleci, to potem już czyta się momentalnie, z zapartym tchem.

Towarzyszyły mi skrajne emocje podczas 2 pozostałych tomów,bo z jednej strony bardzo chciałam,aby byli razem, aby to się dobrze skończyło, a z drugiej wiem jakie jest życie i że czasem nie ma szczęśliwego zakończenia.
Byłam zaskoczona opisem danych epok i lat, człowiek mógł poznać trochę historii, a przy tym niesamowitego partnerstwa dusz.
Ogólnie super, gdyby nie ten pierwszy tom 😉
Także w sumie bym Wam poleciła,jeżeli przebrnięcie przez ponad 100 stron pierwszego tomu.