Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 28 listopada 2016

Adwent

1 niedziela adwentu za nami, ale szybko ten czas leci.

Łapię się na tym, że zastanawiam się, który mamy miesiąc, bo dni po prostu mi uciekają, poniedziałek i piątek zlewają się w jedno.
Weekendy między pracą a chęcią spędzenia czasu z rodziną mijają za szybko.
Nie narzekam, bo nie mam na to wpływu, nie ja jedna pracuję co weekend, tysiące osób tak pracuje.
Cieszę się, że w ogóle pracuję, bo wiadomo,  jak w dzisiejszych czasach z tą pracą jest...
Jedynie mi troszkę żal, że uciekają mi te chwile z dziećmi, które są coraz starsze, mają coraz więcej swoich zajęć, przyjaciół, spotkań( wiem, taka kolej rzeczy).
Dlatego tym bardziej doceniam każdy dzień, chwilę spędzoną z nimi.
Staram się znaleźć dla nich czas, choć czasem po prostu suwam nosem po podłodze ze zmęczenia, a powieki przydałoby się czymś podeprzeć.
Wiem, że są coraz starsi i kiedyś pójdą w świat, pewnie wtedy nie będą chcieli tak często spędzać czasu ze mną, nie będą mieli kiedy ze mną rozmawiać.
Choć wewnętrznie staram się być spokojniejsza mam wrażenie, że wokół mnie ciągle coś się dzieje.
Jak to mówią, nie może być ciągle spokojnie, bo byłoby nudno, ale czasem się czuję jak na karuzeli.
Ostatnio moje myśli krążą wokół urodzin mojego syna Marka, 18 urodzin, które już za kilka dni.
Zobaczyłam zdjęcie koleżanki, z którą byłyśmy razem w szpitalu, wydaje się, jakby to było wczoraj, a nasze dzieciaki takie malutkie, a tutaj jej Wiktoria skończyła 18 lat.
W związku z tą uroczystością wypróbowuję nowe przepisy np na szarlotkę

Fb mi przypomniał też o nastawieniu piernika staropolskiego na Święta Bożego Narodzenia, co z 2 dniowym opóźnieniem, ale zrobiłam


Odstawiłam w zimne miejsce i czeka na swoją kolej.
Zrobiło się zimno, ale tak brzydko zimnie, niby troszkę śniegu, lekki mróz, ale przenikliwy wiatr zacinający w twarz potęguje uczucie zimna.
Dlatego, jak tylko widzę słonko wychodzę i ładuję swoje bateryjki
Odkąd umyłam okna zmagam się z przeziębieniem, najbardziej mi dokucza katar, który uprzykrza mi życie.
Testuję na sobie kurację z użyciem wody utlenionej i nebu-dose.
O efektach napiszę na blogu w oddzielnym poście.
Mam nadzieję, że adwent pomoże mi uzyskać równowagę w życiu i przygotować się do moich ulubionych Świąt.

piątek, 25 listopada 2016

Bridget Jones książki i film

Bardzo lubię książki w formie pamiętnika, ale nie takie w stylu : kochany pamiętniku dziś kolejny trudny dzień, no to pa.
Raczej takie normalne/ dziwne sytuacje opisane w przystępny czasem śmieszny sposób i takie są Dzienniki Bridget Jones.
W  2014 roku ukazała się książka
Pragnąc śledzić dalsze jej losy sięgnęłam po tą książkę i ... byłam zaskoczona, bo o ile we wcześniejszych częściach była 30 to latką  z małym haczykiem, o tyle w tej książce Bridget jest kobietą w średnim wieku, po życiowych przejściach i zawirowaniach.
Ogólnie klimat i humor wcześniejszych części zachowany, ale po przeczytaniu pozostał we mnie pewien niedosyt, że w sumie autorka celowo ominęła około 15 lat szalonego życia Bridget i jej życiowych perypetii.
W tym roku odbyła się premiera Bridget Jones Baby, więc nieco zdziwiona tytułem postanowiłam iść do kina,
Film się zaczyna w dniu jej 43 urodzin, ok oglądam sobie.
Ale coraz bardziej film odbiega od tego, co przeczytałam w książce.
W końcu postanawiam nie porównywać Szalejąc za facetem z filmem.
Bridget młodsza niż w książce, ale nadal mocno pogubiona, choć osiągnęła upragnioną wagę znów ma masę dziwnych przygód, ale film jest świetny.
Typowo "babski" lekki, śmieszny, sytuacje komiczne, gra aktorska świetna.
Momentami tak się śmiałam, że płakałam.
Polecam jak ktoś nie widział.
A teraz najnowsza książka o tym samym tytule, której premiera odbyła się po premierze filmowej.
Chyba pierwszy raz przeżyłam coś takiego, że najpierw obejrzałam film, a potem przeczytałam książkę.
Może dla znawców literatury wyda się przewidywalna i nudna, ale ja lubię czasem przeczytać coś lekkiego, śmiesznego.
Chociaż wiem,  do czego doprowadzą pomysły głównej bohaterki nie przeszkadza mi to.
Przeczytałam książkę momentalnie nieźle się przy niej bawiąc.
Być może kiedyś doczekam się ekranizacji książki Szalejąc za facetem, choć mam nadzieję, że autorka tej serii napisze jeszcze jedną książkę pomiędzy Bridget Jones Dziecko, a Szalejąc za facetem.


niedziela, 20 listopada 2016

Porzeczkowiec

Przyszedł czas na kolejne ciasto z przepisu Pani Wioli, oryginalny przepis TUTAJ

Ciasto:
5 jajek
1,5 szklanki mąki
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3/4 szklanki oleju
1/2 szklanki wody
3 łyżki kakao
1 szklanka cukru

W oryginalnym przepisie jest, aby wodę z olejem i kakao zmieszać zagotować i wystudzić, ale mi się oddzieliła woda, a z kakao zrobiły grudy i musiałam rozbijać mikserem.
Więc następnym razem spróbuję w wodzie kakao rozrobić, podgrzać i wystudzić
Jajka zmiksować z cukrem, następnie dodać masę kakaową wystudzoną oraz dodać mąkę wymieszaną z proszkiem i sodą.
Gotowe ciasto przełożyć do wysmarowanej formy 25x35 , włożyć do nagrzanego piekarnika i piec w temperaturze 175'C około 45 minut  ustawieniu góra dół do suchego patyczka.

 Po upieczemy ciasto studzimy i kroimy na pół
Spód wkładamy z powrotem do blachy w której był pieczony i nakładamy pół słoika dżemu z czarnej porzeczki
Następnie bierzemy się za przygotowanie masy serowej
Do masy serowej potrzebujemy:
1/2 kg twarogu sernikowego
200 g masła
3/4 szklanki cukru


Masło z cukrem ucieramy na gładką masę, dodajemy stopniowo twaróg i rozcieramy.
Nakładamy masę serową na dżem porzeczkowy i przykrywamy drugim  kawałkiem ciasta , który również wysmarowujemy dżemem i wyrównujemy.
 Przygotowujemy masę śmietankową:
1/2 l śmietanki 36% ja miałam 330ml śmietanki 30%
łyżka cukru pudru
3 łyżeczki żelatyny
Żelatynę rozpuszczamy w małej ilości gorącej wody około 30-40ml, studzimy

Zimną śmietankę miksujemy dodając cukier puder, pod koniec dodajemy żelatynę mikserem łączymy całość, nakładamy na wierzch ciasta i wyrównujemy

Na masę śmietankową ścieramy gorzką czekoladę na tarce, wstawiamy na kilka godzin do lodówki





sobota, 12 listopada 2016

Cottage pie w ramach akcji " Obiady z różnych stron świata"

Moja przyjaciółka Madzia ma wspaniałe pomysły i muszę przyznać, że niektóre od niej odgapiam i spodobał mi się pomysł jej na obiady z różnych stron świata.
Choć od dawna u mnie jest przyjęte leczo- typowo węgierskie danie i spagett z pizzą- dania typowo włoskie, w urodziny zrobiłam zamiast tortu sushi.
Jednakże nie zawsze człowiek ma pomysł na obiad i tak z pomocą mi przyszła Madzia, jak sama o sobie mówi; " Szkocka podróżniczka" która sprzedała mi przepis na pyszne danie, które jadła w Szkocji.
Danie to nazywa się Cottage pie co po naszemu brzmi po prostu zapiekanka wiejska

 Składniki na warstwę mięsno-warzywną
650-700 g mięsa wołowego mielonego( ja dałam indycze)
2 cebule
2-3 ząbki czosnku
2 marchewki
2-3 łyżki groszku zielonego( można pominąć, ja pominęłam, bo byłam świeżo po zatruciu)
3 kopiaste łyżki koncentratu pomidorowego
2/3 szklanki wina ( można pominąć)
1 mały liść laurowy
1 łyżeczka tymianku
1/3 łyżeczki ziół prowansalskich
1 łyżeczka soli
1/2 łyżeczki pieprzu
2 łyżki oliwy


 Na puree ziemniaczane:
1 kg ziemniaków( waga po obraniu)
2 łyżki mleka
1 kopiasta łyżka masła
3/4 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki pieprzu
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
50g sera cheddar lub innego żółtego
 Przygotowanie:
Obrać i posiekać w kostkę cebulę, marchew, a ząbki czosnku przecisnąć przez praskę
Obrać ziemniaki i ugotować w osolonej wodzie
Na oliwie zeszklić cebulę i czosnek i dodać marchew

A po około 5 minutach mięso
Doprawić ziołami, pieprzem na koniec dodać groszek z puszki lub mrożony z marchewką
Po około 10 minutach, gdy mięso się przesmaży wlać do niego wino i poczekać, aż odparuje
Następnie dodać przecież pomidorowy i trzymać na wolnym ogniu przez 10 minut
Na końcu mięso z warzywami posolić i poczekać, aż cała woda odparuje
W tym miejscu muszę Wam się przyznać, że uznałam, iż dodam więcej mięska i dodałam 1kg i w sumie musiałam dłużej czekać,żeby się zrobiło i odparowało. Poza tym do takiej ilości mięsa powinnam użyć dużo więcej ziemniaków, aby zachować proporcję, ale ten się nie myli, co nic nie robi.



Ugotowane ziemniaki przecisnąć przez praskę, ja je zmieliłam, i zmieszać z mlekiem i masłem i przyprawami na głądką masę, dodać ser i wymieszać
 W naczyniu żaroodpornym wysmarowanym oliwą ułożyć najpierw warstwę mięsno-warzywną, a na nią ziemniaczaną, ja jeszcze posypałam górę serem.
Można wierzch wyrównać lub porobić wzorki widelcem
Piec 30-35 minut w temperaturze 190-200 'C z termoobiegiem by puree się przyrumieniło
Po upieczeniu odstawić na 5 minut, potem pokroić na kawałki


Pyszne i sycące danie, polecam.
Na pewno nie raz jeszcze zawita u nas na stole, dzięki Madziu za super przepis.

piątek, 11 listopada 2016

Dzień Wszystkich Świętych- kiedy to było?

Dziś mamy 11 listopada Dzień Niepodległości, nic mi się nie pomieszało.
Po prostu próbuję ogarnąć jakoś to, jak szybko mija mi czas.
Nie pisałam tutaj przez ponad 2 tygodnie, wiem, że jak mam wolne to mogłabym napisać kilka postów, a potem tylko odpowiednio ustawić, żeby się same zamieszczały, ale jakoś nie potrafię korzystać z tej technologii.
Wolę danego dnia napisać, to co czuję, tyle, że potem mijają dni, tygodnie, miesiące i zastanawiam się, czy w ogóle jest sens o tym pisać.
Jednakże dziś chcę powrócić do bardzo ważnych dla mnie dni : Dnia Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego, który w tym roku wyglądał zupełnie inaczej.
Planowałam odwiedzić groby bliskich na cmentarzu komunalnym, oraz włostowickim, a na koniec pójść tutaj najbliżej i uczestniczyć we Mszy.
Jednakże jak człowiek planuje, to czasem z realizacją bywa różnie.
I tak 30ego dowlokłam się z pracy do domu z dreszczami i gorączką i noc miałam wyciętą z życiorysu.
31ego tylko lekarze i łóżko, więc 1 listopada mogłam tylko pomyśleć o moich bliskich, których już przy mnie nie ma.
Moja rodzinka śmigała po cmentarzach, a ja spałam, budziłam się tylko na picie i leki.
Dobrze, że wcześniej kupiłam kwiaty i znicze, a pomodliłam się w domu.
Ciężkie są dla mnie te święta na początku listopada, bo choć mija tyle lat od śmierci bliskich nadal pamiętamy ich powiedzonka, ich zachowanie i po prostu za nimi tęsknimy.
Czasem człowiek się łapie na tym, że chciałby zadzwonić, porozmawiać, wysłuchać, albo zwyczajnie usiąść obok  i się wtulić...