Łączna liczba wyświetleń

piątek, 27 lutego 2015

Badania profilaktyczne- ja robię? a Ty?

Wiem, że wiele się o tym mówi, pisze, słyszy, ale nadal są między nami osoby, które nie wykonują takich badań.
Kiedy wpisałam sobie takie hasło w wujka Google, to mi wyskoczył poradnik dla kobiet po 20 roku życia, wg tamtych zaleceń m. in. raz na 3 lata powinno się robić badania krwi, co 2 lata cytologię, co roku odwiedzać gina, co 4 lata okulista, a 2 razy w roku dentysta.
To tak wytyczne i statystyki, każda z nas też pewnie widziała zaproszenia na mammografię po 45 roku życia, choć moim zdaniem powinno się na nie przynajmniej raz zaprosić 30latki, bo ja uważam, że choroba nie ma wieku i może każdego dotknąć, a lepiej jak to mówią : " na zimne dmuchać".
A ja?
Ja tak sobie parę lat temu postanowiłam, że w okolicach moich urodzin badam się, oczywiście zaczynam od lekarza rodzinnego i podstawowych badań: mocz i morfologia, albo przynajmniej morfologia, tym bardziej, że mimo mych gabarytów mam tendencję do anemii.
Do dentysty chodzę minimum raz do roku, na przegląd i pozbycie się kamienia nazębnego w ramach NFZ i fluoryzację również w ramach NFZ. Ale jak mnie coś boli, przeszkadza, piecze, kłuje to idę do dentysty i leczę.
W tym roku mam za sobą usunięcie przetoki i leczenie kanałowe.
Nie to, że nie boję się, że nie czuje bólu, bo nie jestem super człowiekiem, ale od popsutych zębów cały organizm choruje, a niektórzy ludzie nie zdają sobie z tego sprawy.
Raz do roku chodzę też do ginekologa, chociaż w zasadzie to 2 razy, żeby NFZ to refundował, przy jednej wizycie robi mi usg, sprawdzając w jakim stanie są moje narządy, przy drugiej wizycie cytologię, a jak trzeba to chodzę częściej.
Nie chcę nikogo straszyć, ale kiedyś miałam niepokojącą zmianę i wynik cytologii był niejednoznaczny, dzięki szybkiemu wychwyceniu tego zostałam skierowana na zabieg, najgorsze było czekanie na wynik histopatologii.
Mój ginekolog daje mi też skierowanie na usg piersi, które robię raz do roku, a od zeszłego roku aby dokładniej piersi zbadać jestem też kierowana na mammografię.
Badanie niezbyt przyjemne, troszkę bolesne, ale bardzo dokładne.
Kiedyś rozmawiałam z koleżanką i ona mi mówi, że ostatnio byla u ginekologa po urodzeniu dziecka, które to dziecko skończyło 10 lat?!!! bo się wstydzi, a poza tym się boi, że jej coś wykryją.
A ja uważam, że człowiek powinien się badać, bo lepiej zapobiegać niż leczyć.
Poza tym zmiana w porę zauważona może być w 99% wyleczona.
Byłam też już w tym roku u ogólnego i choć czuję się dobrze, pełna energii, prowadzę aktywny tryb życia i staram się zdrowo odżywiać badania mi średnio wyszły, bo hemoglobina na pograniczu i małopłytkowość.
 Dostałam leki, bo niestety nie dostarczę w sposób naturalny do organizmu tyle żelaza, choć teraz już się nie dziwię, że tak mnie ciągnęło do buraczków, szpinaku, wołowiny, natki pietruszki. Organizm sam sygnalizował braki.
Moim zdaniem nie ma się co bać, czy wstydzić, bo zdrowie się ma jedno i należy o nie dbać.
A Ty się badasz?

czwartek, 26 lutego 2015

Tryptyk Bożego Miłosierdzia

Być może komuś się narażę tym postem, ale piszę tutaj na różne tematy, więc tym razem chcę napisać o tym, że przyjęliśmy do domu Tryptyk Bożego Miłosierdzia.
Odkąd pamiętam były udostępniane obrazy Świętych do domów, ale z reguły były to wybrane rodziny, dosłownie kilka domów, w których był obraz i wszyscy sąsiedzi szli się pomodlić.
Tym razem nasz Proboszcz postanowił wyjść na przeciw potrzebie ludzi i udostępnił Tryptyk każdej rodzinie, która chce go przyjąć.
O godzinie 20ej obraz przez sąsiadów był przekazywany kolejnym sąsiadom, aby przez 24 godziny był w każdym domu.
Każdy mógł się pomodlić, zastanowić, przeżyć to na swój sposób.
Do obrazu dołączona była płyta z wersją audio Dzienniczka Siostry Faustyny, coś pięknego i niesamowitego.
Dzienniczek Siostry Faustyny, w formie papierowej, niestety nie zdążyłam całego przeczytać, bo pracowałam pół dnia, oraz pieśni śpiewane w kościele przez wiernych.
Wiem, że teraz przyznanie się do wiary jest "passe", a coraz więcej osób twierdzi, że nie wierzy, albo, że Boga nie ma.
Najśmieszniejsze jest to, że te same osoby, które zażarcie twierdzą, że Boga nie ma, czy też nie wierzą kiedy zbliżają się Święta celebrują je z największą czcią, bo to taki miły rodzinny czas.
Sami sobie przeczą, bo skoro twierdzą, że Boga nie ma, to po co obchodzą Boże Narodzenie? albo Wielką Noc??
Dobra, koniec tematu, bo nie o tym miało być.
Nasi sąsiedzi przynieśli nam obraz tydzień temu we wtorek po 20ej, od razu poczułam jakąś taką wewnętrzną radość, nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć.
Wysłuchaliśmy pieśni z Mszy Świętych, oraz fragmentów Dzienniczka, a wieczorem taki spokój, dzieciaki się nawet słownie nie spierały.
My z mężem sobie wyjaśniliśmy jakieś niedomówienia, na każdego obraz dobrze wpłynął.
Oczywiście była też modlitwa, aż mi było smutno, że tak szybko mija czas i muszę wieczorem przekazać obraz kolejnym sąsiadom.
Choć zdawałam sobie sprawę z tego, że oni też czekają, więc zaraz jak wróciłam z pracy po 20ej zaniosłam obraz do sąsiadów.
Pozwolę sobie wkleić jedno zdjęcie,bo obraz jest po prostu cudowny.

poniedziałek, 23 lutego 2015

14 urodziny Angeliki

Przygotowania trwały kilka dni, ponieważ postanowiłam zrobić jej niespodziankę.
W tym celu udałam się do nauczyciela Angeliki, czy by się zgodził, aby na zajęciach wokalnych przynieść tort.
Pan Robert jest takim super nauczycielem, że się zgodził i ustaliliśmy szczegóły.
W sobotę, kiedy dziewczyny były na DMB( dla niewtajemniczonych Dzień Myśli Braterskiej) czyli nocowance harcerzy, to zabrałam się za pieczenie biszkoptów, aby nie widziała, że robię dodatkowy tort.Miałam przeboje, bo biszkopt mi nie wyrósł, dopiero jak Renia podała mi przepis, to wszystko się udało.
Potem zostawiłam go do ostygnięcia, a dopiero później zabrałam się za dekorację.
Zeszło mi się do 1 w nocy,bo w pracy byłam do 20ej, a potem wystawiłam w pojemniku tort na balkon, żeby go nie zobaczyła.
W niedzielę oficjalnie upiekłam tort i wstawiłam do lodówki.
Do końca nie wiedziałam, czy się uda niespodzianka, bo Angela była bliska odkrycia miejsca, gdzie stał tort.
Po południu musiałam iść do pracy, więc jak ustaliliśmy Jacek dostarczył tort na zajęcia, a nauczyciel wysłał Angelę do sklepu.
Opowiadała mi, jak to wyglądało.
Do ich sali się schodzi po schodach, schodzi, a tam ciemno, tylko tablica multimedialna się świeci, a na niej wielki napis STO LAT!!!
Stoją wszyscy w rządku, zaśpiewali jej sto lat z tortem i dostała od nich książkę :)
Wróciła cała zadowolona i w szoku, od nas wcześniej dostała prezent: film Miasto 44, oraz kolczyki.

Pamiętam jak się urodziła, taka pyziulka malutka, jak rosła, nauczyła się chodzic i ze mną na balkon wychodziła, pomagała mi pranie wieszać i jak uczyła się na rowerze jeździć, na rolkach, łyżwach...
A dziś już skończyła 14 lat i zaczęła mnie przerastać.

Zostawiam Was z fotorelacją:
 Tort na zajęcia wokalne




 Tort oficjalny :)
Prezent od zespołu

Tulimy



Prezent od Marka


 2 pary kolczyków od nas
kolczyki od Darii :)
Cieszę się, że ten dzień był dla niej udany i szczęśliwy, spędzony z przyjaciółmi i rodziną, mam nadzieję, że marzenia się jej spełnią .

niedziela, 22 lutego 2015

Dłuższy dzień, a jednak czasu brak

Coraz dłuższe stają się dni, dzisiaj jak wracałam o 18ej z pracy i było jeszcze widno, od razu inaczej.
Od kilku dni temperatury w dzień dochodzą do 15 stopni ciepła, ale ja niestety nie mam kiedy ani wyjść na spacer, ani porobić fotek przyrody, czy swoich, bo ostatnio dużo  pracy.
Z drugiej strony cieszę się, że mam tą pracę, bo wiadomo, jak to z nią w dzisiejszych czasach, więc jak wychodzę z domu to ładna pogoda i słońce, a jak wracam to już wieczór się prawie robi.
Nie mam bardzo czasu na pisanie, dlatego tak rzadko teraz na blogu jestem, ale mam nadzieję, że przyjdzie dzień, że to nadrobię.
Mam nadzieję, że następny tydzień będzie luźniejszy.

Zmieniając temat, jutro mojej starszej córki urodziny, pamiętam jak dziś jak męczyłam się 15 godzin, żeby ją urodzić, choć mówili, że drugie dziecko się tak szybko rodzi.
Ale każda kobieta jest inna, każda ciąża inaczej przebiega i nic nie można przewidzieć.
Jednak warto było po tylu godzinach ujrzeć taką małą pyziatą buźkę.
Dziś przed wyjściem do pracy zrobiłam biszkopt, a jak wróciłam masę ukręciłam, choć moja córka spędzi prawie cały dzień w szkole, to mam nadzieję, że się będzie dobrze bawiła.
Jutro skończy 14 lat, kiedy to zleciało???

wtorek, 17 lutego 2015

Deser z kaszą jaglaną, amarantusem i owocami

Jak zwykle od Marzenki wzięłam pomysł na taki deser.
Powoli się  przekonuję do kaszy jaglanej, ale szczerze mówiąc ani razu nie jadłam jej na słodko.
Postanowiłam wypróbować przepis z bloga http://zaciszekuchenne.blogspot.com/2014/05/krem-jaglany-z-musem-truskawkowym.html
Chciałam zrobić zdrowy deser,więc sięgnęłam po ten przepis
Potrzebujemy:
6 łyżek kaszy jaglanej
3 łyżki amarantusa
2 szklanki wody
odrobina soli
2 łyżeczki miodu
3 łyżki jogurtu naturalnego
45 dkg truskawek
1 banan

Na gorącą wodę, lekko posoloną wrzucamy uprzednio wypłukaną jaglankę i amarantusa,mieszamy i na małym ogniu gotujemy 20 minut. Odstawiamy do ostygnięcia.Następnie dodajemy jogurt i powinniśmy rozdrobnić wszystko w malakserze, który odmówił współpracy, więc tylko wymieszałam łyżką.
Dodajemy miód, całość mieszamy
Dodajemy miód, mieszamy i przekładamy do szklanek na wysokości 2/3 szklanki.
Następnie truskawki miksujemy z bananem i wykładamy na wierzch szklanki
Wstawiamy do lodówki na około 2 godziny do schłodzenia.

piątek, 13 lutego 2015

50 twarzy Greya

Tak jak wcześniej świat oszalał na punkcie książki "50 twarzy Greya" tak od kilku dni w prasie, Tv i radiu ciągle reklamy filmu.
Kto książki nie czytał, a obejrzy trailer( jeszcze zależy jaki,bo jest chyba z 50 różnych wersji) może się rozczarować.
Kto książkę czytał i nastawi się na idealne odzwierciedlenie powieści, to może się zawieźć, zwłaszcza jeżeli chodzi o sceny seksu.
Ja przeczytałam tom 1 jednym tchem, choć fabuła była przewidywalna, ale w sumie taka odskocznia od życia codziennego, czyjeś fantazje seksualne były opisane, marzenia, pragnienia.
Jedne lepiej, inne gorzej, ale jesteśmy ludźmi i myślę, że każdy z nas ma jakieś swoje wyobrażenia o tej sferze.
2 tom jakoś przebrnęłam, 3 przerzucałam po kilkanaście stron, bo wiedziałam, co będzie.
Dużo bardziej podobała mi się Trylogia Crossa, zresztą po Greyu książki opowiadające o niespełnionej miłości, nierealnej czy fantazjach seksualnych, czy zabarwione nutką erotyczną pojawiały się jak grzyby po deszczu.
Idąc do kina nastawiłam się, że pewnie scen dla dorosłych jest tyle co kot napłakał, na ponad 2 godziny może z 5 minut, a film to przereklamowany niewypał.
Ale okazało się, że film jest niczego sobie, aktorzy choć na trailerze tak sobie mi wyglądali, to w filmie do mnie przemawiali.
Bardzo wiernie oddane postacie, wnętrza, wiele scen i dialogów zgodnie z książką, aż byłam mile zaskoczona.
Niestety, żeby całość oddać, to przede wszystkim musiało by nie być cenzury amerykańskiej,a poza tym film by musiał trwać przynajmniej godzinę dłużej.
Ale film mi się podobał, napięcie, uczucia, świetna sceneria, muzyka, sporo śmiesznych momentów, może dlatego, że nie nastawiałam się na jakiś głęboki film.
Książka jest pisana dosyć prostym stylem i film jest w sumie w tym stylu utrzymany, choć niektórzy nie zostawiają na nim suchej nitki, to w sumie całkiem przyjemniej się go ogląda.
Książka jest fikcją i film również, ale nie trzeba się dopatrywać we wszystkim drugiego dna, a ludzie tak lubią  się do czegoś przyczepić i niestety nie potrafią się zachować.
Na początku filmu przez 10 minut szeleszczenie plastikiem, chrupanie popcornu i otwieranie butelek, co mnie chyba nie przestanie razić, a na koniec młodzi ludzie komentują głupkowato, bo pierwszy raz w życiu zobaczył takie coś i się  za przeproszeniem "jara" tym.
Mnie film się podobał, żałuję tylko, że mąż nie chciał ze mną pójść, ale poszłam sama i nie żałuję.
Jednak wiadomo, że każdemu się podoba co innego , wszystko jest kwestią gustu.
Zostawiam Was z fajną muzyką 

choć w oryginale tą piosenkę wykonuje Beyonce, to cover bardziej mnie się podoba.


czwartek, 12 lutego 2015

Tłusty czwartek

Dziś inny niż zawsze, bo rano się dowiedziałam o śmierci, osoby bliskiej, ale nie najbliższej, a jednak zapisującej się w moim życiu.
Choć kontakt był średni, ostatnio rzadki, to żal, że 54 letni człowiek odchodzi z tego świata...
Zabrałam się za robienie pączków, ale otworzyli mi okno i nie wyrosły, więc w końcu zrobiłam mini pączki waniliowe.
Jakby ktoś chciał to podaję przepis:
Składniki:
3 jajka
2 serki homo waniliowe
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 i 1/2 szkl. mąki
Jajka rozbijamy do miski, dodajemy mąkę, proszek do pieczenia i serki waniliowe
Wszystko mieszamy do połączenia się składników i łyżką kładziemy na gorący tłuszcz
Jak się zarumienią przekręcamy na drugą stronę
Odsączamy na ręczniku papierowym i możemy posypać cukrem pudrem
Szybko się robi i zawsze wychodzą

sobota, 7 lutego 2015

Urodziny mojej Babci

Wczoraj były urodziny mojej Babci, postanowiłam jej zrobić niespodziankę i z rana wybraliśmy się do niej całą rodzinką.
Był to pierwszy piątek miesiąca, więc ustaliliśmy, że jak Babcia spyta przez domofon, to powiemy, że to szafarz, albo listonosz.
Wspólnie ze starszą córką zrobiłyśmy tort rafaello, choć im bardziej się starałyśmy, tym gorzej z biszkoptem nam wychodziło i musiałyśmy drugi raz robić.
Babcia była w szoku, a najbardziej jej się podobały numeryczne świeczki, oraz to, że taka niespodzianka wyszła.
Taki tort wyszedł, może za wysoki nie wyrósł, ale zrobiony z uczuciem

Babcia ogląda prezenty

 Oj Aniołek, gdzie ja go sobie postawię? wiem, przy łóżku, żeby nade mną czuwał :)
 ale fajny ten torcik, ale nie zepsuje się jak go popchnę?

Ale śmieszne te świeczki i co mam robić?

Mogę zdmuchnąć? to dmucham, a zapalisz jeszcze raz?


Mała sesja z Babcią, najpierw ja z Babcią

 Mój Tatko, a jedyny syn Babci :)
Trzy pokolenia razem :)

Z Babcią i mężem

Starszyzna z Babcią

 dzieciaki z Babcią
ja i dzieci z Babcią.
Babcia szczęśliwa, choć miała nadzieję, że dłużej posiedzimy, ale pośpiewaliśmy jej: 200 lat, porozmawialiśmy i musieliśmy się zbierać, bo ja miałam na 2gą do pracy.

środa, 4 lutego 2015

Spaghetti po studencku

Po raz pierwszy jadłam takie spagetti w dzieciństwie, zwane "oszukanym spaghetti" najczęściej, kiedy rodzice nie mieli zbyt dużo czasu na wymyślne dania, albo kiedy nie dostali dodatku mięsnego.
Ostatnio w ramach akcji :"smaki dzieciństwa" postanowiłam zrobić i spróbować.
Składniki:
1 makaron spaghetti
1/4 kostki masła( nie margaryny czy innych mieszanek z tłuszczami utwardzanymi)
3 łyżeczki ziół prowansalskich
1 łyżeczka czosnku
1 koncentrat pomidorowy

Makaron gotujemy wg przepisu, ale nie przelewamy zimną wodą.
Na gorący makaron wrzucamy masło i mieszamy, aż się rozpuści.
Dodajemy przyprawy, koncentrat i mieszamy, danie jest gotowe.
Chociaż bez mięska całkiem fajnie smakuje i moje dzieciaki były mile zaskoczone, że szybko można takie smaczne danie zrobić .

wtorek, 3 lutego 2015

Jaka matka taka córka

Nie będę pisała tym razem o charakterach moich córek, bo są bardzo podobne do mojego.
Zresztą jak to rybka, raz do rany ją przyłóż, a innym razem wychodzi z nas diablica.
Dzieci nas obserwują i chcą naśladować, więc moje dziecko też pisze bloga, robi fotki, piszę o czym chce.
A ostatnio postanowiłyśmy zrobić wspólną sesję.
Moja córcia wymyśliła nam stylizację, a z powodu zmiany pogody sesja wypadła w pomieszczeniu, ale najważniejsze jest to, że dobrze się przy tym bawiłyśmy.




Mamy nawet takie same bransoletki,zrobione przez córcię własnoręcznie



strój Darii:
sweter Zara
spodnie F&F
buty: Clark

Strój Mai:
sweter Esmara
spodnie: F&F
buty: Deichmann