Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 28 kwietnia 2016

Na oceanie nie ma ciszy

Wreszcie udało mi się upolować tą wspaniałą książkę, opowiadającą o życiu i pasji Pana Aleksandra Doby.
Mogłam zrozumieć, czym się kieruje w życiu,  co jest dla niego ważne.
Wyznaje podobną do mnie dewizę, że nigdy nie jest za późno na realizację swoich marzeń i planów, liczą się tylko chęci i jeżeli się czegoś bardzo pragnie, to zawsze znajdzie się sposób na realizację.
Niesamowity był opis jego podróży , tego, jak sobie radził w skrajnych warunkach.
Pan Aleksander choć niedługo skończy 70 lat, właśnie szykuje się do kolejnej wyprawy kajakiem, będę mu kibicowała i trzymała kciuki.
A tutaj jeden z fragmentów ksiązki, który mi się bardzo podobał.

czwartek, 21 kwietnia 2016

Wieczorne truchtanie i nie tylko

Kilka dni temu moja córcia Daria namówiła mnie na bieganie.
Ja i bieganie to w ogóle są 2 wykluczające się sprawy, bo odkąd pamiętam nie cierpiałam biegać.
Już od podstawówki miałam z tym problem i jeszcze krótsze dystanse jakoś tam przemęczyłam,  o tyle dłuższe już przechodziłam, bo musiałam.
A tutaj moje dziecko wyskakuje z taką propozycją i jak mam odmówić???
W sumie od kilku lat skaczę, ćwiczę, więc nie ma wymówek, że bolą mnie kolana, bo  odkąd zrzuciłam troszkę balastu jest znacznie lepiej.
Choć kondycji ostatnio nie mam, nawet zwykłe treningi stanowią dla mnie problem to stwierdziłam, że spróbuję, najwyżej zamiast biec będę szła.
No i tak też robię, że biegnę, ale jak czuję, że tracę siłę to idę szybko, czyli uskuteczniam takie marszobiegi.
Korzystając z ładnej pogody, jaka była jeszcze kilka dni temu( teraz jest przenikliwie zimno) wybrałyśmy się wieczorem nad Wisłę troszkę poćwiczyć, wzięłyśmy ze sobą fotografa, który miał niezły ubaw.
Nie wiem, jak Wy, ale ja tak mam, że jak już troszkę poćwiczę, to nastrój mi się poprawia, jakaś taka siła mnie ogarnia i głupawka, mam ochotę się wygłupiać, tańczyć, skakać, tak też było i tym razem.


 Najpierw przebieżka i rozgrzewka, a następnie różne ćwiczenia na świeżym powietrzu







 I Krakowiaczek :P
I Boksy :)



Bardzo lubię te nasze wspólne treningi, mam nadzieję, że z każdym będę miała lepszą kondycję.

sobota, 16 kwietnia 2016

Sobotni poranek

Postanowiłam tym razem, że zerwę się z rana ciut świt i nacieszę oczy i uszy pięknem przyrody i otaczającego mnie świata.
Poza tym ostatnio spodobało mi się ćwiczenie na świeżym powietrzu, choć lekko się wstydzę i jak ludzie idą to mnie to tremuje, ale może z czasem to opanuję.
Dziś wstałam o 6ej rano, ubrałam się i poszłam szybkim krokiem, co rusz podbiegając w kierunku Mariny, gdzie są bardzo przyjemne deptaki, dużo zieleni i siłownia na powietrzu.
Troszkę pomachałam kończynami, było tak spokojnie i cicho, porobiłam zdjęć i nawet powstały 2 krótkie filmiki, na wieży widokowej chwilkę się zamyśliłam, a potem wzięłam się za trening.




















Wróciłam do domu zmachana, ale szczęśliwa( wiecie energia, endorfiny itd.)
Wykąpałam się, zjadłam wypasione śniadanie tym razem omlet z płatkami jaglanymi, owsianymi, otrębami pszennymi, bananem i truskawkami( pół zjadłam, bo się zapchałam).

Niestety w pracy kiepsko się poczułam, okropnie mi szumiało w uchu i ciśnienie mi mocno spadło, musiałam wziąć leki na podwyższenie i jakoś wróciłam rowerem do domu.
Jak się położyłam to spałam 3 godziny, do wieczora już oszczędny tryb życia.
Muszę się przejść do lekarza, porobić badania, bo coraz częściej mi coś dolega, a ja muszę być na chodzie.

piątek, 15 kwietnia 2016

Słońce, kremy z filtrem a witamina D?

W tym roku słońce za bardzo nas nie rozpieszcza, choć już było kilka dni naprawdę ciepłych, bezchmurnych i słonecznych i pojawili się pacjenci, chcący chronić swoją skórę przed szkodliwym działaniem promieniowania UVA i UVB.
Co roku tak jest, że gdy jedni się cieszą ze słońca, opalają w każdej wolnej chwili, osoby z silną alergią AZS i innymi chorobami dermatologicznymi unikają go, jak mogą i robią wszystko, aby ochronić swoją wrażliwą skórę.
Coraz więcej osób pyta, a co z witaminą D?
przecież wiadomo, że promienie słoneczne to naturalne źródło witaminy D.
Ale jak to się ma do filtrów?
Sama zaczęłam się nad tym zastanawiać, bo na pewno filtry tworzą ochronną barierę przed szkodliwymi promieniami, ale czy tworzą barierę przed przenikaniem witaminy D??
Miałam możliwość rozmowy z bardzo miłym młodym naukowcem, więc korzystając z okazji zapytałam go, jak to naprawdę z tymi filtrami jest?


Wszystko zależy od kondycji naszej skóry i predyspozycji, a także od tego, jakiego filtru używamy.
Osoby z alergią, AZS, problemami skórnymi, niemowlęta, małe dzieci i osoby starsze powinny zawsze przed ekspozycją na słońce nasmarować skórę kremem/mleczkiem/balsamem w filtrem 50 lub 50+ najlepiej minimum 30 minut przed wyjściem i zabieg powtarzać co 2 godziny przebywania na słońcu.
Ta grupa osób powinna unikać wychodzenia w godzinach 11-14 i narażania swojej skóry na najmocniejszą emisję promieni.



Czy powinniśmy używać kremów z filtrem, jeżeli nie mamy problemów dermatologicznych i chcemy się opalić?
Zawsze należy używać kosmetyków z filtrem, jeżeli chcemy dbać o swoją skórę, aby nie była przesuszona, aby zapobiec szkodliwemu promieniowaniu i żebyśmy się przedwcześnie nie starzeli.
Czasem można zaobserwować taką niezdrową opaleniznę, która aż postarza właściciela , zamiast wzbudzać zachwyt.
Na rynku są kosmetyki z fitrem od 10 do 50+, więc można wybrać takie, jakie nam odpowiadają.
Te mniejsze filtry jak najbardziej wskazane podczas opalania.
Pamiętajmy też, że nad wodą: jezioro, staw, morze, a nawet na basenie nasza skóra pod kąpieli wodnej pozbawiona jest bariery ochronnej i dlatego należy stosować kosmetyki z filtrem, nawet jeżeli używamy produktów wodoodpornych.

A co z witaminą D??? 
Jedynie kosmetyki z fitrem 50 i 50+ blokują również przenikanie tej witaminy, natomiast mniejsze powodują jej częściowe przenikanie i syntetyzowanie w organizmie.




Czy da się pozyskać prawidłową ilość witaminy D w naturalny sposób?
Odpowiedź brzmi :TAK.

Jeżeli chcemy w naturalny sposób się "naładować" witaminą D wystarczy na 10- 15 minut w godzinach 11-14 wystawić się na emisję słońca, czyli musimy mieć odkrytą głowę, przedramiona i łydki i przebywać 10 -15 minut w nasłonecznionym miejscu.
W ten sposób  zsyntetyzujemy i dostarczymy sobie do 4000 j.m. witaminy D czyli ponad 100% dziennego zapotrzebowania dla osoby dorosłej.
A potem już zakryjmy sobie czymś głowę, nasmarujmy ciało i korzystajmy z uroków pięknej pogody bez obaw.

A co z osobami, które cierpią na niedobór witaminy D?

W takim wypadku musi być indywidualne podejście do każdej z tych osób, odpowiednia suplementacja kapsułkowa i ścisła kontrola lekarska poziomu witaminy D, nie wystarczy wystawić się na promienie słoneczne, trzeba się też wspomagać " od środka".



wtorek, 12 kwietnia 2016

Bóg nigdy nie mruga

W tym roku postanowiłam wziąć udział w wyzwaniu 52 książki w 2016 roku, kilkanaście książek już mi się udało przeczytać, ale o żadnej Wam nic nie napisałam.
Więc zacznę od tej czytanej w marcu, która wywarła na mnie duży wpływ.


Od pewnego czasu staram się nie pisać Wam informacji z okładki, bo bywają przekłamaniem treści, albo opowiadają ją, aczkolwiek jak sięgam po nieznaną mi książkę, to czytam recenzję z okładki, żeby wiedzieć, o czym jest.
Regina Brett autorka książki, przeszła w swoim życiu dużo, przez bardzo ciężkie przeżycia przewartościowała swoje życie.
Pisze w tej książce o rzeczach ważnych dla każdego człowieka, opowiada, jak sobie radziła w różnych momentach swego życia, książka mi się na tyle spodobała, że wynotowałam sobie z niej cytaty, które pozwolę sobie Wam zacytować.

     " Nie myśl o tym, jak długą drogę masz przed sobą. Nie mierz odległości między startem, a metą. Takie rachuby powstrzymają Cię przed zrobieniem następnego kroku."

     " Bóg nigdy nie daje nam więcej niż potrafimy udźwignąć. Niektórzy z nas potrafią znieść więcej. Nawet jeśli dostaniemy do dźwigania część nieba nie będzie to ciężar. Będzie to dar."

      "Jest coś wyjątkowego w tym, że pozwalasz dzieciom zobaczyć swoje łzy. One nie świadczą o Twojej słabości,  świadczą o tym, że jesteś człowiekiem. Uświadamiają dzieciom, że wolno im przeżywać świat głęboko i w pełni. "

      "Wszyscy przyszliśmy na świat służyć czemuś większemu niż my sami. Każdy z nas ma misję, zadanie, powołanie, które przypadło jemu i tylko jemu."

      " Możesz porównywać się z ludźmi, którzy Cię przewyższają i narzekać, bądź też z ludźmi, których przerastasz i się tym chełpić, albo skupić się na mężczyźnie lub kobiecie w lustrze i z wdzięcznością wypełniać zadanie powierzone właśnie jemu lub jej.Jakie zadanie stoi przed Tobą?"

       " Stwórz lepszą wersję siebie. Zadbaj o to, aby Twoje życie było wspaniałe, niezależnie od tego, czy znajdziesz partnera czy nie. Korzystaj z każdej okazji,  żeby zawierać nowe przyjaźnie, poznawać nowych ludzi, brać udział w nowych przygodach. Zajmij się życiem o jakim marzysz, zamiast rozglądać się za tym jedynym albo jedyną.Gdy przestaniesz za tym gonić samo do Ciebie przyjdzie.Zamiast szukać właściwego partnera sam stań się właściwym partnerem... dla siebie. "

    "Po prostu żyj tym, co dzieje się dziś."

W tej książce jest wiele przemyśleń, ciekawego podejścia do różnych spraw i wiele innych przydatnych cytatów, serdecznie Wam polecam przeczytanie tej książki.

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Wiosną zachwycona

Zdjęcia zrobiłam już jakiś czas temu, ale nadal cierpię na brak czasu, aby na spokojnie usiąść i napisać, czy zamieścić post.
Może nie będą bardzo adekwatne do tego, co mamy za oknem, bo od kilku dni zrobiło się znów zimno, mokro i słońce zachmurzone, dlatego jak tylko widzę słońce to staram się jak najwięcej czasu spędzić na świeżym powietrzu.
Odpoczywam podziwiając piękno otaczającej mnie przyrody.
Korzystając z pięknej pogody i wolnego dnia poszłam z córcią na Marinę, ona troszkę sobie poszalała na siłowni i placu, a ja zajęłam się tym, co lubię najbardziej, czyli pisaniem tradycyjnych listów.





Po południu wybrałyśmy się rowerami do biblioteki, a w parku usiadłyśmy i zasłuchałyśmy się w śpiewie ptaków.
Warto się czasami tak zresetować.
Możecie posłuchać tego, co my słyszałyśmy w parku.
W sumie ponad pół dnia spędziłyśmy na dworze, a wracając podziwiałyśmy cudny zachód słońca.

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Korzystam z pogody

Wreszcie zaczyna robić się wiosennie, słonecznie, cieplutko, aż miło z domu wyjść.
Dlatego mniej mnie na forum, na FB i na blogu również, bo szkoda mi czasu, bo chcę korzystać z pogody, cieszyć się słońcem i łapać witaminę D pełnymi garściami ( a propos będzie post o niej i filtrach, ale jak znajdę czasu więcej).
Dziś opowiem Wam, jak to korzystając z wolnej soboty, co nie zdarza mi się często wybrałam się z córką rowerami na zakupy.
Z młodą osóbką, jaką jest moja córka, jeszcze nie nastolatka, a już nie dziecko, to nie takie proste.
Już dawno się przyzwyczaiłam do tego,  że co mnie się podoba, nie zawsze musi się podobać komuś innemu.
Mamy pewne cechy wspólne, ale w sumie jesteśmy dwiema odrębnymi jednostkami i jak to się mówi, nic na siłę.
Ja patrzę na zakupy zadaniowo, chciałabym kupić to czy tamto( co akurat mam w planach) i przy tym sie nie namęczyć, ale to nie takie proste, bo jak już nam obu coś się spodobało, to cena była z kosmosu.
To nie tak, że ja żałuję pieniędzy na buty, ale po prostu jeszcze jej noga rośnie i zanim się zdąży nimi nacieszyć, to wyrośnie.
Dlatego staram się kupić coś w średniej kategorii cenowej.
W końcu znalazłyśmy kilka modeli, które spełniały oba kryteria i co? mierzy córcia buty rozmiar 39, za ciasne... :/
No ok, ostatnio takie miała, urosła, więc pewnie i noga większa.
Mierzy 40 i co? cisnął ją... hmmm...
Kiedy już traciłyśmy nadzieję na kupienie czegokolwiek po przymierzeniu jakiś 20 par, zmęczeniu, zniecerpliwieniu itd. Pani nas uświadomiła, że są pojedyncze końcówki serii, więc poleciałyśmy we wskazanym kierunku i patrzymy, całkiem spoko, mierzy 40tkę.
Za ciasne.
Dałam jej 41 z lekko mieszanymi uczuciami i nie cisną, są lekko luźne, ale przecież takie buty sportowe muszą być, nie mogą być za ciasne, więc wzięłyśmy.
Załatwiłyśmy kilka innych spraw, zajechałyśmy sobie po picie i małą sesyjkę przed sklepem .



Takie fajne butki kupiłyśmy


Na osiedlach zrobiło się pięknie wiosennie
Wracając zajechałyśmy na jedną z pierwszych "siłowni" na powietrzu w moim mieście






A wieczorową porą, po wykonaniu obowiązków domowych razem z mężusiem poszliśmy na spacer nad Wisłą, usiedliśmy sobie na ławce, pogadaliśmy, to był bardzo udany wolny dzień :)