Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 30 grudnia 2014

Podsumowanie roku

Nadal nie mogę uwierzyć, że już jutro Sylwester.
Za szybko minął mi ten rok, choć był dla mnie udany i pod względem osobistym i zawodowym, to chyba się starzeję, bo z roku na rok coraz szybciej mija ten czas.
Mam mnóstwo miłych wspomnień, chwil radości, dumy, szczęścia.
Były też momenty smutne, stresujące, ale jak to w życiu równowaga musi zostać zachowana.
W tym roku przeczytałam 37 książek, w sumie ja wiem, czy to dużo?
Biorąc pod uwagę to, że jak książka mi podpasuje potrafię w ciążu 1-2 dni przeczytać książkę to niewiele.
Z drugiej strony patrząc na to, jak niewiele mam ostatnio wolnego czasu, to całkiem niezły wynik.
Nie będę pisała o swoich postanowieniach noworocznych, bo o tym będzie oddzielny post, ale sporo mi sie udało zrealizować, dlatego uważam, że ten rok był bardzo udany.
Będą też nowe postanowienia, których zamierzam się trzymać.

niedziela, 28 grudnia 2014

Za szybko minęły Święta

Człowiek cały rok czeka na te magiczne dni, na Święta Bożego Narodzenia, sprząta, przygotowuje potrawy, przygotowuje się duchowo.
A te kilka świątecznych dni mija jak mgnienie oka.
Obiecuję sobie co roku, że wyluzuję, że skupię się na tym, co ważne,  aby być z rodziną, aby wyluzować, wyspać się, do kościoła pójść.
A potem wszystko na już, szybko, niecierpliwie i taki potem niedosyt jest.
Owszem spotkania z rodzinką są cudowne, zwłaszcza z takimi maluszkami, które się śmieją bez końca.
Ale siadając do stołu ogarnia mnie też zaduma, nad tym, co minęło.
Nad magią Świąt, kiedy sama byłam mała, kiedy z utęsknieniem czekałam na Święta, kiedy czułam się częścią jednej całości.
Zaduma nad tymi, których już z nami nie ma, wspomnienia powracają naszych bliskich, którzy odeszli....
Choć lata mijają, to nadal ich brak.
Zastanawiałam się też nad moimi bliskimi, którzy musieli wyjechać z kraju, choć im się wiedzie pewnie lepiej niż tutaj to tęskni się za nimi.
Tak by się siadło wspólnie, pośpiewało kolędy, porozmawiało...
Wigilię spędziliśmy tylko i aż z dziećmi, było spokojnie, cicho, ale czegoś mi było brak.
Za to w Boże Narodzenie odwiedziliśmy rodzinę męża, było głośno, zabawnie, radośnie i ciepło.
Wróciliśmy do domu i przyszło moje rodzeństwo, szczerze mówiąc nie mogłam się doczekać, kiedy przyjdą.
Zrobiło się tak rodzinnie, wesoło, taka pełna chata :)
Przypomniało mi się, jak kiedyś Mama robiła Święta i wszyscy zasiadaliśmy do wspólnego stołu.
Owszem były i Święta, że każdego dnia kto inny przychodził ze swoimi dziećmi, ale najbardziej lubiłam jak siadaliśmy przy stole wszyscy razem.



Poczta Polska się nie popisała i przed Świętami nie dostarczyli mi paczki od mojej przyjaciółki, więc wczoraj pojechałam i sama odebrałam przesyłkę.
Dzięki temu przedłużyłam sobie jeszcze klimat Świąt.
Miałam zamieścić przepisy na blogu na potrawy świąteczne, ale się nie wyrobiłam ze wszystkim,więc może przy okazji kiedyś zamieszczę.
Od wczoraj już wróciłam do pracy, obowiązków, choć miło było spędzić ten czas z rodzinką.
A póki co szykuję podsumowanie mijającego roku,bo Sylwester już za 3 dni.

sobota, 27 grudnia 2014

Zrobiło się biało

Korzystając z okazji, że w 2-gi dzień Świąt zrobiło się biało postanowiłam zrobić małą sesję, bo bardzo lubię śnieg.
Kiedyś szalałam z dziećmi na całego, teraz coraz rzadziej mi się to zdarza, ale uwielbiam śnieg, taką piękną biel, od razu się wydaje, że jest jaśniej na dworze.








Kurtka: Select SH
Kozaczki: Graceland Deichmann
Szalik: Amtosphere UK
Sukienka: Chillin Cropp
rajstopy F&F
Naszyjnik i bransoletka: Sinsay

środa, 24 grudnia 2014

Rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia

Kochani byłam bardzo zabiegana i w zasadzie do ostatniej chwili stałam w garach, ale już Święta poczułam i Wam chciałam życzenia złożyć.

Czasem trzeba pod choinkę jak prezent
uśmiech komuś położyć nieznacznie
Aby idąc potknął się na nim-
wtedy właśnie Wigilia się zacznie...

Wesołych Świąt bez zmartwień
z barszczem,grzybami, karpiem
z gościem co niesie szczęście
Czeka nań przecież miejsce
Wesołych Świąt!!!
A w Święta
niech się snuje kolęda
I gałązki świerkowe
niech Wam pachną na zdrowie
Wesołych Świąt!
A z Gwiazdką
pod świeczek łuną jasną
życzcie sobie najwięcej 
zwykłego ludzkiego szczęścia


niedziela, 21 grudnia 2014

Czwarta Niedziela Adwentu


Czas tak szybko leci, już tylko kilka dni dzieli nas od Świąt.
Dziś byłam w kościele, a nawet udało mi się pójść do spowiedzi, wiem, że niektórzy powiedzą: big deal.
Ale odzyskałam taki wewnętrzny spokój, troszkę mi się zmieniły priorytety i inaczej patrzę na to wszystko.
Wszak najważniejsze w tym cały zamieszaniu związanym ze Świętami odnaleźć siebie, dać  siebie rodzinie, swój czas, uśmiechnąć się i być z bliskimi.
Choć może jeszcze do końca świątecznie nie sprzątnęłam, ale spędziłam czas z dziećmi, byliśmy wspólnie na Miejskiej Wigilii, troszkę pośpiewaliśmy, uczestniczyliśmy z przekazaniu Betlejemskiego Światełka przez harcerzy władzom miasta.
Harcerze gotowi do przekazania światełka

a takie różne im próbowały przeszkodzić kozły, diabły itd

Moja córcia z harcerzami
Młodsza niesie do domu światełko, a ja sianko pod obrus.
Jutro dalsza część przygotowań do Świąt :)

czwartek, 18 grudnia 2014

Wtorek= dzień świra

Niestety skończyło się L4, choć do końca nie jestem zdrowa, ale trzeba było wrócić do rzeczywistości.
Choć dziwnym sposobem nikomu poza mną nie przeszkadzają porozrzucane rzeczy, czy kurz, a mnie to wkurza.
Ale nie o tym chciałam, tylko  o szalonym dniu.
Taki właśnie był wtorek, choć zapowiadał się zwyczajnie.
W poniedziałek wieczorem nie mogłam zasnąć, bo denerwowałam się, że rano nie wstanę.
Więc przewracałam się z boku na bok do 1ej w nocy,w efekcie tego rano zamiast się zerwać wraz z pierwszym sygnałem dzwonka, to ja mu pyk drzemkę na 10 minut i dalej w kimę.
Obudziłam się o 7ej i wszystko na szybko, młodej pomóc do szkoły się zebrać i siebie przygotować.
Przez chorobę znów mi 2kilo na plus
Więc nie za bardzo wyglądałam w spódnicy, którą sobie przygotowałam na wyjazd, bo za bardzo mnie opinała tu i ówdzie.
Szybko znalazłam inny zestaw ciuchów i w drogę.
Wyruszyliśmy o 8:20 ale na miejscu byliśmy o 9ej, więc miałam jeszcze 30 minut luzu do początku szkolenia.
Przeszłam się więc deptakiem, korzystając z okazji, dołączyła do mnie koleżanka i poszłyśmy.
Po wyjściu musiałam czekać na męża, więc postanowiłam pochodzić bo, lubię to miejsce w Lublinie, odkąd jest zamknięty deptak dla kierowców jest to spore utrudnienie, natomiast dla spacerujących bardzo fajny deptak, stare kamienice, wszystko ma swój specyficzny klimat, centrum miasta, a czas jakby się zatrzymał.
Dodatkową atrakcją były oświetlenia świąteczne, żałuję tylko że nie mogłam przejść na stare miasto, ale mój kierowca już po mnie podjechał.
Niemniej jednak koleżanka zrobiła mi jedno zdjęcie i sama zrobiłam kilka, którymi chcę się z Wami podzielić.
Taka piękna bombka jest w centrum Lublina, pewnie wieczorem wygląda to super, jak wszystko lśni

A tym deptakiem możemy dojść na stare miasto, aż do Katedry 

Koziołek symbol Lublina wiezie sanie, a poza tym pilnuje choinki przed Urzędem Miasta 

a ten balkon musiałam sfotografować, bo  daje do myślenia...

Koziołek pilnuje Lublina, a w lecie nawet jest tam woda

Nie wiem, czy to nowoczesna sztuka, czy o co chodzi, ale mnie się to podoba

Zdjęcie robione w pośpiechu, bo poza szkoleniem kilka rzeczy trzeba było załatwić

 Na herbatkę zajechaliśmy do mojej Babci, a potem już do domu, gdzie musiałam jeszcze odwiedzić pewien urząd.
Do domu dosłownie na chwilkę, żeby zjeść coś,czyli śniadanio-obiad, który przezornie ugotowałam dzień wcześniej.
Stamtąd do pracy, a po pracy przyszła po mnie córcia, więc wracając zrobiła mi małą sesyjkę,choć było ciemno.



W sumie bardzo intensywny i męczący dzień, ale lubię takie, bo wtedy wiem, że coś zrobiłam,że to nie był zmarnowany dzień.

A wieczorem dowiedziałam się, że wygrałam w konkursie na innym blogu, szczegóły tutaj 

Nawet sobie nie wyobrażacie, jak się ucieszyłam, normalnie jak małe dziecko :)

piątek, 12 grudnia 2014

30 lecie Szkoły Podstawowej nr 10

Dziś cofnęłam się wspomnieniami o te prawie 30 lat, a raczej 29, bo byłam jednym z pierwszych roczników tzw"pełnych" Szkoły Podstawowej nr 10 w Puławach.
Jej pierwszy dyrektor był moim nauczycielem języka polskiego, to były czasy.
Z racji tego, że nadal choruję (drugi antybiotyk itd) mogłam obejrzeć na żywo transmisję z tej uroczystości i wzruszyłam się i łezka się w oku zakręciła.
Zobaczyłam część nauczycieli, która mnie uczyła, ale tez i moje córki.
Moja najmłodsza córka brała udział w przedstawieniu i pięknie tańczyła, wiadomo, że każdy rodzic mówi tak o swoim dziecku.
Zamieszczam Wam link do filmiku z uroczystości ,jest on dość długi, bo wiadomo,że i podziękowania i przedstawienie 30 lat zajmuje troszkę, więc od razu chciałam Wam powiedzieć, że warto zobaczyć bajkę o naszej szkole, która zaczyna się mniej więcej w 1:10:00 wspomnienia powracają.

http://youtu.be/Qg0mDkmRawc
Ogólnie cała część artystyczna jest bardzo fajna, ale prezentacja naprawdę robi wrażenie, no i nie byłabym sobą, gdybym nie powiedziała,że moje dziecko tańczy w czasie 2:03:07 jest w drugim rzędzie pierwsza od lewej :)
A za moich czasów w tej szkole mam też troszkę zdjęć m.in takie
Wiadomo, że czasem człowiek narzekał, że mu się nie chciało uczyć, ale też jest co wspominać, nawet nauczycieli, którzy mieli swoje powiedzonka. Człowiek się wtedy denerwował, stresował, a teraz wspomnienia wywołują uśmiech i w sumie człowiek dochodzi do wniosku, że Ci ludzie mieli rację i nie chcieli dla nas źle.
To tylko My, jak każde pokolenie próbowaliśmy iść swoimi drogami, buntować się, odkrywać nowe rzeczy.I choć nie zawsze było różowo, czy kolorowo, to niektóre przyjaźnie przetrwały po dziś dzień, a My wyrośliśmy na szczęśliwych i wartościowych ludzi.
Teraz prowadzamy do tej samej szkoły nasze dzieciaki, razem spotykamy się na zebraniach, a kiedyś wspólnie jako uczniowie chodziliśmy do tej szkoły...

czwartek, 11 grudnia 2014

Mikołajkowe szaleństwo fitnesowe

Miałam od razu o tym napisać, ale się rozchorowałam i dopiero teraz  znalazłam troszkę siły, by napisać  o Mikołajkach.
Oczywiście w nocy do nas przyszedł Mikołaj i przyniósł mi wspaniałe kosmetyki, pachną tak pięknie, że muszę pamiętać, żeby ich nie próbować.

Tego dnia Klub Gryfit przygotował Mikołajkowe szaleństwo fitnesowe http://www.gryfit.pulawy.pl
https://www.facebook.com/GryFit?fref=ts
więc zabrałam moją córkę Angel i poszłyśmy, na początku była zumba z Gosią, bardzo energetyczną osóbką, z którą po 3 utworach nie mogłam złapać tchu, ale radośnie i wesoło było.
Potem były różne formy ćwiczeń: rozciąganie, ćwiczenia z hantlami, squady i to wszystko przy dźwiękach energetycznej muzyki
 Mikołaj nadzorował ćwiczenia i rozśmieszał towarzystwo

Mikołaj ćwiczył z nami, a Panie prowadzące zajęcia również były przebrane.


Na koniec zajęć Mikołaj miał dla nas niespodziankę...

Taki Elfik trzymał losy :)

Losowanie nagród, a na koniec fotka z Mikołajem :)
Te 2 godziny zajęć bardzo szybko minęły, choć wymęczyły mnie, ale warto było.
Niestety nie mam fotki z Mikołajem, może kiedyś jak mi doślą to tutaj zamieszczę.

środa, 10 grudnia 2014

Ja pierniczę...

Nie, nie, idą Święta, więc nie przeklinamy, ale od ładnych kilku lat "pierniczymy".
Od ładnych kilku lat z moją przyjaciółką Madzią wypróbowujemy nowe przepisy na pierniczki i dzielimy się swoimi wrażeniami.
W tym roku Magda powiedziała mi o nowym przepisie na stronie Lidla, więc zmówiłyśmy się i zaczęłyśmy "pierniczyć".Tutaj oryginalny przepis: http://kuchnialidla.pl/product/pierniki
Składniki:
250g miodu
250g cukru brązowego
100g masła
600g mąki
10g przyprawy do piernika
2 jajka
5 g sody
10g kakao

Chciałam się Wam pochwalić, że miód kupuję puławski, z pasiek za Pałacem Marynki, a sprzedawany jest w małym sklepiku w centrum :) taki lokalny patriotyzm :)

Miód przekładamy do miseczki, dodajemy masło i podgrzewamy w kuchence mikrofalowej, albo na tzw.kąpieli wodnej.
Mąkę, kakao, przyprawę do piernika i sodę przekładamy do dużej miski, mieszamy, dodajemy jajka, mieszamy, dodajemy powoli miód z masłem rozpuszczonym, mieszamy  i zaczynamy ugniatać, jak ciasto .
Po uzyskaniu jednolitej masy, zawijamy w folię spożywczą 
i chowamy do lodówki na 2-3 doby. U mnie było na 3 doby, bo się rozchorowałam i nie byłam w stanie nadzorować, więc dalej juz dzieci same szalały.


Po 3 dniach wyjmujemy ciasto, dzielimy na mniejsze kawałki, które rozwałkowujemy i wycinamy foremkami pierniczki.


Wstawiamy do piekarnika na 8 minut w temperaturze 180stopni :)
 Po wystygnięciu możemy udekorować pierniki dowolną techniką :)