Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 26 grudnia 2017

Przygotowania do Świąt - najważniejszy jest Jezus

W tym roku przygotowania do Świąt wyglądały inaczej niż zawsze, po pobycie w szpitalu znowu kiepsko się poczułam i choć miałam 3 wolne dni zamiast sprzątać, czy poczynić inne przygotowania do Świąt 2 dni przeleżałam w domu, aby mi się nie pogłębiło, bo nie chciałam znów do szpitala wracać.
W pracy koleżanki mnie wyręczały, jak coś trzeba było dźwigać, ale i tak jeszcze do siebie nie doszłam i po powrocie do domu padałam w locie do poduszki ze zmęczenia.
Choć nie lubię prosić, to musiałam w tym roku się przełamać i poprosić o zrobienie za mnie zakupów, ogarnięcie domu itd.
Troszkę też odpuściłam, nie musiało być wszystko wybłyszczone, wyszorowane.
Przecież i tak człowiek co dzień pierze, sprząta, gotuje.
Udało mi się przez cały adwent 3 razy być na Roratach, choć uwielbiam te Msze roratnie, było to dla mnie za bardzo obciążające na co dzień.


Tutaj nawet troszkę śniegu sypało jak wracałam z rorat:)

Przez te moje problemy zdrowotne nauczyłam się doceniać każdy dzień, ogólnie zawsze cieszyłam się z małych rzeczy, ale teraz dodatkowo to doceniam.
Każdy dzień, dobre chwile, pomoc bliskich i obcych osób.
Choć nie lubię czuć się bez sił i zależna od innych, wiem, że wszystko to ma sens.
Może dziś go nie dostrzegam, ale kiedyś się dowiem, jaki był sens.
Przewartościowałam sobie wiele, nawet jak były momenty zgrzytów, jak to w rodzinie przed Świętami, starałam się brać poprawkę na to, że to taka tradycja.
Moje Kochane Córeczki zrobiły pierniczki i pięknie ozdobiły :)
Dzieci wspólnie z Jackiem posprzątały w mieszkaniu i ozdoby powiesili.
Choć J stwierdził, że On nie przyniesie ozdób dopóki nie będzie perfekcyjnie sprzątnięte.
Wtedy mu powiedziałam, że nie mam siły i nie wiem, czy to się zmieni, a czy ja się będę gorzej czy lepiej będę czuła święta i tak się odbędą.
Więc przyniósł i wspólnie z dziećmi ozdabiali dom.

Miły Pan w pracy przyniósł mi gałązki jodły kaukaskiej, które użyłam do zrobienia stroika

wspólnymi siłami ubraliśmy choinkę



Daria uwielbia ozdabiać i upiększać

 Wśród wielu pięknych kartek z życzeniami na Święta dostałam tą.
Niesamowita w swej prostocie, niby teraźniejsze czasy, a problem jakby ten sam co 2000 lat temu.
nadal szukają miejsca.
Maryja z Józefem szukają miejsca, aby Jezus mógł się narodzić, bo często jest tak, że zapominamy o tym, co jest naprawdę ważne w tych Świętach.
Nie o prezenty, magię czy zakupy tutaj chodzi, chodzi o to, abyśmy przygotowali Jezusowi miejsce w naszym sercu, aby mógł się w nim narodzić i wywrócić nasze życie do góry nogami, po swojemu.
Czy jesteśmy gotowi, czy potrafimy całkowicie zaufać? Powiedzieć swoje " fiat"?


Do tego obrazu z kartki najbardziej pasuje ten utwór




W Wigilię dzieci uwielbiają się przebierać i cieszyć się 


Piernik staropolski zrobiłam i ozdobiłam sama, ale większość rzeczy robiliśmy wspólnie, albo rodzinka mnie wyręczała.


Wigilię czas zacząć, czytanie Pisma Świętego i dzielenie się opłatkiem, a potem ulubiony barszczyk z uszkami zrobiony przez Jacka :)

Angelika podzieliła się ze świnkami opłatkiem, Roksana zjadła 2 kawałki tak jej smakowało, ale nie przemówiła ludzkim głosem :)


Typowe Wigilijne danie :)
Tagiatelle ze szpinakiem, mozarellą i pomidorkami kontajlowymi

 to co lubię najbardziej, czyli rozpakowywanie prezentów

 Solniczka i pieprzniczka świąteczna( jak ja lubie takie pierdółki)
 i kolejny anioł do kolekcji
bransoletka prezent

Dostałam też komin-szal, który musiałam wypróbować na różne sposoby
 a taki widok miałam leżąc pod choinką :)
Ja nie wejdę pod choinkę?
Jak to nie wejdę, jak wejdę.
Spokojnie nam minęła Wigilia, z rana byłam w kościele, potem w pracy, następnie rodzinnie przygotowaliśmy wspólną wieczerzę.
Posiedzieliśmy, pograliśmy w planszówki, niespiesznie, powoli, nacieszyliśmy się sobą.
Młodzież poszła na Pasterkę, a my padliśmy :)

Już niebawem kolejna relacja :)


środa, 6 grudnia 2017

Mikołajki

Nie wiem, jak Wy, ale ja uwielbiam Mikołajki, z roku na rok mi nie mija.
Ten moment zaskoczenia, niespodzianki :)
W tym roku z samego rana poszłam z Darią na Roraty, a tam prawdziwy Święty Mikołaj :)








I rozdawał prezenty dzieciom, miły akcent na początku dnia.
A w domu znalazłam piękną książkę Reginy Brett
Bóg nigdy nie mruga, ta autorka pisze swoje spostrzeżenia na tematy bardzo nam bliskie, ma trafne spostrzeżenia i przystępny styl pisania.
Mam już jej kalendarz na kilka lat :)
A w pracy też czekały na mnie niespodzianki, które przyniosłam do domu- moje ulubione słodkości.


Ale najlepszy prezent to spędzony z moją rodzinką czas.
A Wy lubicie Mikołajki? Co fajnego dostaliście?

niedziela, 3 grudnia 2017

1 niedziela adwentu i 19 urodziny Marka

Nie wiem, jak Wam, ale mi czas w tym roku wyjątkowo przyspieszył, choć jest też rokiem uczącym mnie cierpliwości, bo ciągle muszę na coś czekać.
Ale o tym, kiedy indziej, bo dziś zaczyna się czas oczekiwania na Boże Narodzenie, czas niezwykły, miłości, cudów i darów.
Choć byłam jeszcze lekko obolała i słaba dotarłam do kościoła, aby w pełni uczestniczyć w Mszy, nawet nie wiedziałam, że tak mi może brakować tego.



Dzięki Grzegorzowi i jego pomysłom, dzięki którym powstał słoik adwentowy mam zajęcie na każdy dzień, jest to sentencja, modlitwa, albo zadanie.
O Grzegorzu i jego słoikach możecie przeczytać tutaj: https://wytrwaj.wordpress.com/2017/10/07/sloik-adwentowy/

W domu za to świętowaliśmy 19 urodziny mojego syna Marka, wróciły wspomnienia, jak go urodziłam, pierwszy raz trzymałam na rękach.
Ta miłość, której nie da się opisać, ale która towarzyszy rodzicom od pierwszego dnia.
Jestem dumna z mojego syna, że tyle w życiu osiągnął, że realizuje swoje marzenia, że jest takim mądrym dorosłym facetem, że mogę na niego liczyć, z tego, że zdał prawko za pierwszym razem i może mnie podwieźć, jeżeli jest taka potrzeba.
Jest niesamowitym młodym człowiekiem, którego warto posłuchać i od którego wiele się można nauczyć.
Wspólnie z Angelą zrobiłyśmy mu tort:)
I jeszcze raz życzę Ci synku abyś nigdy nie ustawał w dążeniu do swych marzeń, aby każdy Twój dzień wypełniony był szczęściem i miłością, bo to w życiu najważniejsze.
Nie trać swej radości i ciekawości świata i pamiętaj nigdy na nic nie jest za późno, a ludźmi się nie przejmuj, zawsze będą gadać.
Czerp z życia pełnymi garściami, sto lat !!!

No i jak co roku nie mogło się obyć bez selfie


poniedziałek, 27 listopada 2017

Anioł na moim ramieniu

Wczoraj skończyłam czytać tą niesamowitą książkę i powiem Wam, że czyta się ją jednym tchem.
Nie chcę za dużo zdradzać ,więc napiszę Wam streszczenie z okładki

Anioł na moim ramieniu to zbiór niezwykłych, ale prawdziwych historii o Aniołach Stróżach, które z tamtego świata chronią nas, ostrzegają i opiekują się nami.

  -Głos anioła ratuje kobietę przed strasznym wypadkiem
 
  - Ciepły dotyk skrzydlatego opiekuna wyciąga z depresji pogrążonego w żałobie wdowca

  -Tajemniczy nieznajomy ratuje z opresji napastowaną dziewczynę po czym znika

  - Anioł ratuje dziecko w chwili, gdy następuje awaria sprzętu monitorującego funkcje życiowe


Historie są niesamowite, niektóre wydają się nie do uwierzenia, ale opowiedzieli je ludzie, którzy to przeżyli.
Czasem ciężko nam zrozumieć coś, co jest dla nas nie do ogarnięcia, nie rozumiemy tego, dopóki sami nie doświadczymy.
Ja jednak wierzę, że to nie przypadek, że czasem w momencie zagrożenia coś się ułoży tak a nie inaczej i pomoże nam ominąć przeszkodę, uniknąć wypadku itd.
Wierzę też w to, że nasi bliscy, którzy odeszli nas nami czuwają, czasem ostrzegają nas przed czymś( chorobą, niebezpieczeństwem) czasem jakiś zapach, czy stwierdzenie rzucone przez obcą osobę, a charakterystyczne tylko dla osoby dla nas bliskiej przypomni nam o tym.
  Można udawać, że to wymysł naszej wyobraźni, przemęczenie, albo początek choroby, ale można też otworzyć się i dostrzegać rzeczy, pewne niesamowite chwile, które nam towarzyszą co dzień, a z których do tej pory nie zdawaliśmy sobie sprawy.

Dziękuję za polecenie mi tej książki i Wam również ją polecam





poniedziałek, 20 listopada 2017

Sprawa Chrystusa

To kolejny film twórców "Bóg nie umarł".
Dlaczego lubię takie filmy?, dlatego, że nie są nachalne, że nie zmuszają Cię do wiary, nie pytają, w co wierzysz, tylko pokazują historię różnych ludzi, którzy przeżyli różne sytuacje w życiu i jak czasem jeden gest, czyjś wybór ma wpływ na całą rodzinę lub otoczenie.


Sprawa Chrystusa to historia Lee Strobla dziennikarza i pisarza, który jest ateistą wierzącym w fakty.
Szuka dowodów na to, jak podważyć historyczne fakty istnienia Jezusa.
W bardzo ciekawy sposób pokazane śledztwo, jego spotkania z różnymi specjalistami, myśli, rozterki.
Film powstał na podstawie książki, której jeszcze nie czytałam, ale mam nadzieję, że kiedyś ją przeczytam.



czwartek, 16 listopada 2017

Listy do M 3

Wybrałam się dziś z moją rodzinką na Listy do M 3, choć jest połowa listopada i ogólnie zaczynam myśleć o świętach tak na serio i przygotowywać się do nich na początku grudnia, to poszliśmy.
    Powiem Wam, że się uśmiałam, jak oglądałam Karinę i Szczepana, to jakbym patrzyła na siebie i mojego męża.
Podobało mi się, to, że pokazany był przykład młodych ludzi, jakich mijamy na ulicy, ogólnie ogarniających wszystko bardzo szybko, ale w kontaktach twarzą w twarz są często zagubieni, nieśmiali.

Film pełen uczuć, oczywiście był moment, że się wzruszyłam, ale Wam nie zdradzę za wiele, bo zachęcam, abyście sami poszli do kina .
Dobra świąteczna muzyka, mnóstwo śmiechu i dobrych tekstów, świetna gra aktorska :)
Oglądaliście?



niedziela, 5 listopada 2017

Wolny weekend - czyli cieszmy się z małych rzeczy

Niby taka zwykła rzecz, wolny weekend.
Dla kogoś to może być normalne, ale dla mnie, która do tej pory miałam jedną niedzielę w miesiącu wolną, a o całym wolnym weekendzie mogłam tylko pomarzyć.
Dlatego cieszę się tym wolnym czasem i staram się go jak najlepiej wykorzystać, zrobić coś dla siebie.
Wiem, że przydałoby się zrobić generalne porządki, zaległe rzeczy, ale porządki nie uciekną, a jak jest ładna pogoda to żal nie wykorzystać tego i spędzić pół dnia na mopie lub przy garach.
Choć ogólnie lubię pichcić i piec dla mojej rodzinki.
Pospałam sobie do 10ej, czasem człowiek musi się wyspać, tyle ile organizm potrzebuje, a kiedy zobaczyłam za oknem piękne słońce postanowiłam pójść do parku.
Daria z chęcią ze mną poszła, porobiłyśmy sobie trochę zdjęć i mogłam poszurać sobie liśćmi.
Uwielbiam iść i słuchać szelestu liści, czuć promienie słońca na twarzy, podziwiać piękno przyrody.
Nagrałam też kilka filmików, aby do nich wracać w zimowe wieczory










Spotkałyśmy też wiewiórki, następnym razem muszą wziąć kamerkę, bo na komórce nie da się przybliżyć za bardzo, a nie chciałam ich płoszyć podchodząc bliżej

















Takie zdjęcie popełniłam, na górze moja Mamcia na tym samym mostku, co ja dziś :)



Pospacerowałyśmy, naładowałyśmy bateryjki i powoli wróciłyśmy do domu :)
A Wam jak minął wolny weekend?