Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 7 maja 2023

Pokrętne myślenie

 

Tak się ostatnio zastanawiam, czy tylko ja tak mam?

Czy większość kobiet ma problem z myśleniem o sobie, zwłaszcza, kiedy mamy sporo na głowie.

Łapię się na tym, że zamiast ograniczyć do minimum moje plany, to ja wymyślam, co jeszcze zrobię.

Zwłaszcza, kiedy mąż ma ranną zmianę i nie ma go praktycznie do 17ej i wszystko jest na mojej głowie, to zamiast skupić się na tym, co muszę zrobić, a reszta jakoś pójdzie i trochę czasu uszczknąć dla siebie, usiąść, odpocząć, poczytać książkę, napisać list, czy posiedzieć w wannie z maseczką na twarzy.

Dzisiaj właśnie J zaczął tą swoją zmianę, że jak wstałąm o 7ej, to juz go nie było, a ja co?

Już trybiki pracują, a to trzeba posprzątać, ogarnąć, to może w tym tygodniu zrobię, jakbym miała mało na głowie.

Zaczęłam się nad tym zastanawiać, czym to jest powodowane i doszłam do wniosku, że niby chcę sobie udowodnić, że radę sobie dam, a tak naprawdę chcę udowodnić J jak cudownie sobie radzę sama, jak mi nikt nie przeszkadza.

Nie ważne, że kosztem własnego odpoczynku, chwili dla siebie, czy czasu z dziećmi, jakbym miała zaprogramowany program perfekcyjnej Pani domu, a tak naprawdę, jak mnie ktoś z nienacka odwiedzi, to i tak wtedy akurat będzie bajzel.

Ja wiem,że dom to nie muzeum, że nie musi być jak w katalogu, ale w kobietach to dążenie do perfekcji jest mocno zakorzenione i jak ma kurz od 2 dni, to już sie gorzej czuje.

Lubię mieć czysto, bo jak jest porządek, to wiem, gdzie co jest?

Ale nie mieszkam sama i każdy może i powinien po sobie sprzątać, teoria sobie,a życie sobie.

Jednak doszłam do tego, że jedna osoba nie da rady sama posprzątać wspólnych pomieszczeń.

Dlatego, choć na początku chciałam ambitnie zaplanować czas prawie co do minuty, to postanowiłam trochę odpocząć, co się uda, to zrobię, co nie, trudno.

Dla mnie zdrowie moje ważniejsze jest, niż nie starty kurz,a zmęczenie i brak snu dają mi się ostatnio we znaki i brak czasu dla siebie, sprawia, że jestem rozdrażniona i ciągle zmęczona.

Wiadomo,że fajnie by było, gdybym zrobiła to i tamto, ale jak to zrobię za tydzień, to też nic się nie stanie.

Jak byłam młodsza, to zarywalam noce, bo musiało być wszystko wysprzątane, podłogi wypastowane, a od rana gotowanie, pranie,zakupy i wszystko z jęzorem na brodzie, bo muszę ze wszystkim się wyrobić, bo co ludzie powiedzą itd.

Z czasem nauczyłam się coraz bardziej odpuszczać, wyluzować, robić to, co niezbędne, bo życie jest jedno i szkoda życia na ciągłe obowiązki.

Poza tym życie pokazało mi, że jeżeli o siebie nie zadbam, to nikt za mnie tego nie zrobi, a organizm się o swoje upomni i zdrowie będzie szwankować, jak odpowiednio nie zadbam o siebie.

A Wy potraficie odpuścić?