Łączna liczba wyświetleń

środa, 27 września 2017

Wolny dzień

Jak wiecie, lub nie wiecie, za pracę w weekend mam wolny dzień na tygodniu.
Choć wolałabym mieć jednak dzień wolny w weekend, aby spędzić ten czas z rodziną, cieszę się z tego wolnego dnia.
Kiedy jest ten jeden wolny dzień, nie wiem, w co pazury wsadzić, próbuję ogarnąć mieszkanie, poczytać, coś upichcić, napisać tradycyjny list.
Marzę o tym, aby coś na drutach podzióbać, ale ciągle brak mi czasu, bo nawet w ten dzień wolny doba ma tylko 24 godziny.
Kiedy moja młodzież wróciła do domu zapytałam, czy idą ze mną na spacer?
Najmłodsza córka z chęcią ze mną poszła, w ramach akcji " z kasztanów się nie wyrasta" nazbierałyśmy kasztanów pół worka :)
 Na chodniku siedział motyl, przeniosłam go na trawę, aby nikt go nie nadepnął, miał przetrącone skrzydełko :(


Kocham kasztany


Ten kasztan z daleka wyglądał jak serduszko










 Nawet robiąc selfi można się nieźle bawić, my zawsze taki mamy ubaw z własnych min, że ciężko nam zachować powagę.
Uwielbiam się wygłupiać z moimi bliskimi.
















 Bądźmy poważne, dobra?





To było bardzo wesołe popołudnie, pośmiałam się, nacieszyłam oczy pięknymi kolorami i przyniosłyśmy mnóstwo kasztanów, niedługo trzeba się wziąć za robienie koników i innych cudaków.
A jak Wy spędzacie wolny dzień?
Lubicie taką złotą polską jesień?

sobota, 23 września 2017

Wrzesień towarzyskim miesiącem

Tak się złożyło, że akurat we wrześniu miałam kilka spotkań towarzyskich.
Ogólnie jestem osobą bardzo kontaktową, lubię ludzi, rozmowy, przebywanie w miłym towarzystwie.
Staram się ze znajomymi i przyjaciółmi utrzymywać kontakt, jak się uda to spotkać, jak nie to chociaż napisać smsa czy porozmawiać.
Ostatnio w ramach resetu chodzimy sobie z Gosią na pizzę lub piwko, posiedzimy, pogadamy, posłuchamy fajnej muzyki.
Udało się i w tym miesiącu spotkać przy pizzy i miło spędzić czas.
Ok, jeszcze tylko wyciszę telefon i możemy rozmawiać :)
Lubię sobie tak posiedzieć, pogadać o wszystkim i o niczym, wyjść z domu i spotkać się w realu.
W dobie internetu i tych wszystkich wynalazków ułatwiających życie, nie zapominajmy o tym, że kontakt z drugą osobą jest tak ważny, obserwacja jej reakcji na nasze słowa, to nie to samo, co kliknięcie lajka pod zdjęciem.
Owszem ułatwia nam to życie, ale nie zastąpi rozmowy z drugą osobą.

Udało mi się też umówić i spotkać z Anią, która jest obecnie na macierzyńskim i ma drugiego synka.
Nie mogłyśmy się nagadać i tematów nie zabrakło, tylko czasu było za mało, ale fajnie spędzone 2 godzinki.

Było i ciasto, raz w tygodniu podobno nawet trenerzy pozwalają zjeść ciasto, a że ja przeciętnie raz w tygodniu w tym miesiącu mam spotkanie, to akurat wszystko jest w normie.
Na szczęście waga nie rośnie, a lekarz nawet mówi, że w moim wypadku węglowodany wskazane, co prawda z owoców i warzyw, ale staram się aby w cieście był jakiś owoc 
W tym tygodniu udało mi się spotkać z Anitką, którą też poznałam w pracy.
Ma uroczego synka, którego urodziła w maju, fajnie było z nią porozmawiać, troszkę się zająć małym słoneczkiem, jakim jest jej synek.
A radości było mnóstwo z nim, nawet nam dał deser zjeść i wypić pyszną kawę, wszystko miało z milion kalorii, ale to były te dobre kalorie.
Nie można też ciągle się zastanawiać, nad tym, co ma ile kalorii, od czego przytyję, a od czego nie.
Przestałam się zajmować takimi rzeczami, tym bardziej, że znów nie mogę ćwiczyć a tym bardziej się odchudzać. To nie znaczy, że hulaj dusza co dzień będę podjadała, nie. To znaczy, że nadal pilnuję co jem, ale musiałam zrezygnować z ciemnego pieczywa, warzywa strączkowe ograniczyć i inne takie. 


Kawka nie dość, że bardzo smaczna, karmelkowa, to jeszcze istne dzieło sztuki 
Miły czas szybko minął, ale już planujemy następne spotkania, bo przynajmniej ja lubię z kimś spędzać czas, dzielić się  swoim życiem.
Bardzo bym chciała spotkać się z wszystkimi moimi koleżankami listowymi, wypić z nimi kawkę.
Może kiedyś się uda?
Dbajmy o nasze przyjaźnie, o bliskie nam osoby, spędzajmy z nimi czas, wyjdźmy gdzieś, obejrzyjmy film.



czwartek, 21 września 2017

Czas, ach ten czas

Dziś taki temat na czasie :) 
Każdy czasem narzeka, nawet ja, że za szybko mija nam ten czas, zwłaszcza te dobre piękne chwile.
Z roku na rok obserwuję, że czas biegnie szybciej, ale to i my intensywniej żyjemy, chcemy też od życia więcej, czasem zapominając, co naprawdę w życiu ważne.
Często praca, obowiązki, spełnianie marzeń zajmuje nam tak dużo z naszego życia, że łapiemy się na tym, że w sumie wracamy z urlopu i jesteśmy zmęczeni.
Bardzo lubię aktywnie spędzać wolny czas, wtedy nie czuję, że jest zmarnowany, ale nawet ja czasem przesadzam i po prostu padam ze zmęczenia, tyle sobie nawymyślam.
A przecież jesteśmy tylko ludźmi, a nie robotami, a jutro też jest dzień.
Wydawało mi się, że nie mam czasu na pisanie bloga, że nie mam kiedy, że ciągle ktoś przy kompie siedzi, ale tak naprawdę musiałam sobie pewne rzeczy przepracować, przewartościowałam swoje życie i wybieram rzeczy ważne i ważniejsze.
Nie jestem idealna, perfekcyjna i chyba już nie chcę do tego dążyć.
Wolę mieć czasem bałagan, pochodzić w piżamie z kubkiem kawy i upiec ciacho z dziećmi, niż mieć nieskazitelnie czysty  dom i obcych ludzi wokół siebie.
Każdy z nas gdzieś goni, do pracy, szkoły, na zakupy, szkolenia, zajęcia dodatkowe, ale tak naprawdę najważniejszy jest ten czas spędzony razem.


Lubię sobie usiąść i pogadać z dziećmi, mężem, czasem nawet zaliczyć ostrą wymianę zdań, bo każdy z nas jest inny, ma inne poglądy i doświadczenia.
Powygłupiać się, cieszę się, że w dzisiejszych czasach nadal istnieją gry planszowe, które wciągają całą rodzinę. To taka dobra rywalizacja, mnóstwo śmiechu, czasem foch, choć zdarza się, że dzieci zapytają mnie, czy chcę z nimi zagrać, a ja np marzyłam o przeczytaniu książki, albo poleżeniu w ciepłej wannie w pierwszej chwili powiem: oj nie, innym razem, albo zwyczajnie: nie chce mi się.
Ale po chwili, kiedy sobie uświadomię, że czas tak szybko biegnie, że może już za rok mój syn wyjedzie na studia i może nie będzie więcej okazji do wspólnych planszówek, czy rozmów do północy; wtedy mówię: to kiedy gramy?
Owszem zdarza mi się totalny leń i mówię nie, ale widząc smutek, czy niezadowolenie na twarzach bliskich zmieniam szybko zdanie.
Dawno tutaj nie pisałam, ostatni rok, to w zasadzie 1 post na miesiąc, ale przemyślałam sobie wiele rzeczy, poukładałam w głowie i spróbuję pisać o wszystkim, o czym myślę bez analizowania, czy komuś się to spodoba czy nie? czy powinnam poruszać dany temat.
Wiem, że niektórzy mogą mieć inne zdanie, uważać, że za bardzo się odsłaniam, ale to mój blog, taki rodzaj pamiętnika i chcę móc na nim pisać o wszystkim.

Czas i tak minie, a tylko od nas zależy, jak przeżyjemy każdą chwilę.


wtorek, 5 września 2017

Pielgrzymka do Wąwolnicy-tym razem samochodowa

W związku z tym, że w tym roku miałam do pracy na wcześniejszą godzinę niż rok temu, a i kłopoty zdrowotne nieco mnie osłabiły nie mogłam wybrać się na pieszą pielgrzymkę do Wąwolnicy.
Jednak jest to jedno z tych miejsc, do których chce się wracać, więc namówiłam rodzinkę i pojechaliśmy, aby choć przez chwilę wziąć udział w uroczystościach i odpuście.
Na placu przed Sanktuarium już było bardzo dużo osób i zaczynała się Msza dla młodych


Piękna jest ta Matka Boża, kojarzy mi się z Bernadettą i grotą, w której ukazała jej się Matka Boża


Na trasie pieknie przystrojone domy witające pielgrzymów


Ksiądz ze służbą porządkową czeka na pielgrzymów




Pomimo zimna i deszczu było wielu ludzi, samochodami, rowerami, a najwięcej pieszych pielgrzymek




A wracając widzieliśmy pielgrzymujących z Naszej Parafii, byłam dla nich pełna podziwu.
Gdzieś w tej grupce idzie mój syn, dal radę, choć na pewno nie było łatwo.