Łączna liczba wyświetleń

sobota, 15 kwietnia 2023

Mam pisać, więc piszę


Choć na zewnątrz uśmiech, to w sercu mnóstwo emocji mi się kłębi i muszę to z siebie wyrzucić, więc za namową terapeuty będę pisała tutaj o tym, co mnie wkurza, co mnie boli.
Niestety przez to, że nie chcę nikogo skrzywdzić, kiszę wszystko w sobie i w ten sposób krzywdzę siebie.
Nie potrafię zareagować, kiedy ktos mi mówi, co powinnam, a czego nie, a nie wie, z czym się codziennie zmagam.
Łatwo komuś z boku powiedzieć, nie krzycz, nie denerwuj się i tłumaczyć np. mojego tatę,że chory, że stary.
Tak chory, stary jest i ja to wiem, ale jak ktoś jest z nim kilka minut w ciągu miesiąca i przy kimś on robi minę biednego żuczka i przeprasza, że żyje.
Chociaż zanim przyszedł gość przez 3 godziny chodził za Tobą krok w krok, mówił Ci, jaka jesteś beznadziejna, zasypywał pytaniami, kłócił się , wyzywał Cię, bo raczyłaś zająć się dzieckiem przez chwilę, a przecież masz go non stop słuchać, bo musi być w centrum.
Albo kiedy w ciągu dnia 15 razy sprzątasz toaletę, bo poza innymi nałogami Ojciec uwielbia łykać leki na przeczyszczenie i brudzi toaletę za każdym razem,a Ty nie masz czasu i siły sprzątnąć w tym czasie salonu i jak ktoś przychodzi, to widzisz ten oceniający wzrok i się tlumaczysz, że dziś robisz dzień wolny, bo chcesz odpocząć.
A i tak w nocy jak wstaniesz siku, to sobie musisz wyszorować całą toaletę włącznie z podłogą i ścianami, ale nie, Tatuś nie robi tego specjalnie, to choroba.
Ciekawa jestem, jakby zareagowaly te osoby. które zwracają mi uwagę, gdyby dzień w dzień musiały się z tym zmagać, a to tylko wierzchołek góry lodowej.
Nie to, że chcę tylko narzekać na mojego Ojca, ale życie z nim jest cholernie ciężkie, bo owszem ma choroby i fizyczne i psychiczne, ale też potrafi wszystkimi manipulować i lekarzami i rodzeństwem, aby uzyskać swój cel.
Pamiętam jak jeszcze Mama żyła, to uważałam, że ona jest ta zła.
Przychodziliśmy i Tatuś dosłownie na paluszkach chodził i do Mamy : Majku to, Misiaczku chodź , bo dzieci przyszły, a ona siedziała w innym pokoju, przychodziła po pewnym czasie, albo jak po nią szedł kolejny raz, to na niego krzyczała, czy wyklinała i wszyscy stawaliśmy w obronie Taty, bo Tatuś chce dobrze,a Mama się drze i jest nerwowa.
Jak pewnie przez ostatnie 3 godziny jej dokuczał, to nie dziwię się, że miała dość i chciała ochłonąć.
To o tym się nie pamięta, tylko ocenia i daje cudowne rady.
Długo wahałam się, czy o tym napisać publicznie, bo to przecież" pranie brudów", ale moja Pani terapeutka powiedziała, że może jak ktoś inny przeczyta, to będzie mu rażniej, bo może teź tak ma, a może rodzina i znajomi choć będą mieli żal, zobaczą, z czym na codzień muszę się mierzyć.
Dzień po dniu, noc po nocy, bo w nocy też nie jest lepiej.
Poza tym abym poczula się lepiej, muszę to z siebie wyrzucić, bo na dłuższą metę nie dam rady funkcjonować w ciąglym stresie i patrząc tylko na to,żeby kogoś nie urazić, tak się nie da żyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi, jak podzielisz się ze mną swoim zdaniem.Pozdrawiam