Łączna liczba wyświetleń

środa, 29 października 2014

Siła ludzkiego umysłu

Człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wielki wpływ na nasze życie i samopoczucie ma nasz rozum, mózg, głowa.
Wiadomo, że żeby człowiek poruszył ręką czy nogą musi pójść sygnał z mózgu. Najlepiej było to zilustrowane w kreskówce; "Było sobie życie".
Jednakże niewielu z nas zdaje sobie sprawę z tego, jak wielka siła drzemie w naszym umyśle.
Weźmy sobie takie przeziębienie, owszem mamy katar, często kaszel, może nam towarzyszyć gorączka.
Ogólnie czujemy się nieszczególnie, jak mówi pewna reklama "niewyraźnie".
Co robimy?
Łykamy witaminy, kładziemy się do łóżka i wypacamy się.
Gorzej przedstawia się sytuacja, kiedy nam nie przechodzi i zmuszeni jesteśmy pójść do lekarza.
Już w poczekalni widząc tych wszystkich chorych ludzi czujemy się gorzej.
W końcu wchodzimy do gabinetu i dowiadujemy się, że mamy zapalenie gardła, krtani, nie daj Boże płuc, albo anginę.
Wychodzimy z gabinetu na miękkich nogach, ledwo się do apteki dowleczemy, wykupimy leki, resztkami sił doczłapiemy do domu i łykając wszystko jak przekazał lekarz kładziemy się do łóżka.
Najchętniej byśmy z tego łóżka nie wychodzili, bo ból głowy, gardła, nosa, katar, gorączka, kaszel i tak leżymy i narzekamy, bo jesteśmy chorzy.
Mamy do tego prawo, ale jak się nastawimy, że musimy szybko wyzdrowieć, dla dzieci, bo praca i inne priorytety to ta choroba jakoś szybciej nas opuszcza.
Może być też inna sytuacja, kiepsko się czujemy i idziemy do lekarza po pomoc, a on nas kieruje na specjalistyczne badania, bo nie wie, co nam dolega?
Wracamy do domu ze skierowaniem i szukamy w internecie, czy to to? czy mam takie objawy? a te które mam o czym świadczą?
Wiele osób zakłada czarny scenariusz, każdy z nas się martwi, bo ma dla kogo żyć, ale udowodniono naukowo( jak zwykle amerykańscy naukowcy) że pozytywne nastawienie to połowa sukcesu w leczeniu.
A nawet zanim postawiona zostanie diagnoza, to powinniśmy odganiać od siebie te czarne myśli.
Dlaczego akurat dziś o tym piszę?
Ponieważ ostatnio mój umysł na moje samopoczucie również wpłynął.
Robiłam sobie rutynowe badania  w Medycynie Pracy, ogólnie szybko żyje, więc i te badania szybko, weszłam do gabinetu, Pani mnie spytała : jak się czuję?
Ja, że świetnie.
Ciśnienie 120/80, glukoza w normie, wzrok dobry, rtg ok, jedynie Pani doktor napomknęła, że mam początki anemii i trzeba to skontrolować.
Ok, wyszłam stamtąd, poszłam do pracy, wróciłam do domu i zaczęło się doszukiwanie się objawów : zmęczona jestem ,to idę spać, bo pewnie anemia.
Rano robiłam trening i brakowało mi sił, to robiłam przerwy, bo to pewnie anemia.
Nawet moja dieta choć zbilansowana i zdrowa zaczęła mnie zastanawiać, bo może powinnam jeść samą wątróbkę z wołowiną, szpinakiem i burakami.
Ale nie dajmy się zwariować, każdy mi mówił, że za intensywnie żyje, że muszę odpocząć, wyluzować.
A ja swoje, bo mam anemię, w końcu będąc z córką w przychodni poprosiłam Panią w rejestracji o xero moich wyników i co się okazało.
Owszem hemoglobinę mam w dolnej granicy normy, ale nie mam jeszcze poniżej.
Mam mniej erytrocytów, płytek krwi i hematokrytu, ale nie ma co panikować.
Jak zobaczyłam czarno na białym wyluzowałam, stwierdziłam, że przejdę się do lekarza i zobaczymy, co mi powie na te wyniki? Czy zleci jakieś inne badania? czy poleci te, które już miałam wykonane?
Mój mózg zadziałał tak, że zasugerował mi, że mam anemię, więc nie mam siły na treningu, muszę częściej odpoczywać, więcej spać, itd.
Nie jest to szkodliwe, ale troszkę brakowało mi energii do działania i takiego powera.
Ciekawe, czy Wy też miałyście/ mieliście takie przypadki?

8 komentarzy:

  1. Maju, najważniejsze to nie dać się zwariować...więcej niż połowa sukcesu zależy od nastawienia, ja nie mam czasu na chorowanie, leżenie w łóżku i praktycznie odpukać (przesądna nie jestem, ale...) nie choruję, natomiast anemię mam odkąd pamiętam, taka moja uroda, raz gorzej raz jeszcze gorzej, ale nigdy w normie. Również stosuje zbilansowaną dietę i bardziej się odżywiam niż jem, ale najgorzej jest doszukiwać w sobie chorobę. Wtedy od razu jesteśmy chorzy, siada psyche, szczególnie jak czeka nas jakaś operacji, oj wtedy to się nakręcamy...Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się, ale czasem niepotrzebnie się nakręcam.
      Ja anemię też mam odkąd pamiętam, raz mniejszą raz większą.
      Masz rację,albo jak czekasz na wynik danego badania 2 tygodnie, to te 2 tygodnie człowiek się nakręca zanim usłyszy, że wszystko ok.

      Usuń
  2. Ja zawsze mowie ze pozytywne myslenie to polowa sukcesu ! Gdyby nie to nie wiem czy pracujac i majsc dzieci zrobilam bym mature i studia ! Co do zdrowia staram sie specjalnie nie skupiac na swoim orgaźmie bo wtedy zawsze wynajde cos co boli :) powtarzam sobie ze jest dobrze !
    Co do anemii to ja mam wrodzona i wynik zawsze ponizej normy nie moge byc dawca nawet nie mniej nie jestem ani zmeczona ani spiaca czy w jakis inny sposob oslabiona wiec mysle ze moj mozg nie przyjmuje tego faktu
    do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każdy tak ma, że jak się zacznie zastanawiać, to coś go boli.
      Oj ja też gdyby nie nastawienie to w ogóle bym do Studium nie poszła, a poszłam i skończyłam.

      Usuń
  3. Pozytywne myślenie to połowa sukcesu. Nie tylko w medycynie, tylko w każdej dziedzinie. Gdy mam chandrę, jestem w kiepskim nastroju, to mała przeszkoda życiowa osiąga rozmiary Mont Everestu. Zupełnie inaczej dzieje się gdy jestem pozytywnie nastawiona do świata, to mnie zepsute dwa tablety, pampers w drukarce i zepsuta pralka nie zdołowały. Wszystko siedzi w głowie. To prawda. Jeśli myślisz, że przegrasz – przegrasz na pewno.
    Jeżeli nie jesteś pewna całkowicie sukcesu-
    Niczego nie dokonasz.
    Jeżeli zakładasz, że przegrasz (choć pragniesz wygrać)-
    Nie wygrasz.
    Jeżeli będziesz działać obojętnie-
    NIC CI SIĘ NIE UDA.
    Wszystko zależy od stanu Twojego ducha.
    Jeżeli dopuszczasz możliwość upadku- upadniesz.
    Jeżeli chcesz zajść wysoko, to niezbędne jest przekonanie,
    Że NA PEWNO POTRAFISZ.
    Napoleon Hill

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu masz rację :)
      Powiem Ci,że jak mam coś załatwić to się właśnie nastawiam,że właśnie uda mi się, załatwię i już.

      Usuń
  4. Dlatego ja praktycznie nie choruję, a do lekarza chodzę w ostateczności. Nasze nastawienie jest na prawdę ważne. Jeśli ktoś ma nastawienie, że mu na pewno nie wyjdzie, to niestety, ale będzie nieudacznikiem, a czasami wystarczy uwierzyć w siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Klaudia, wielu ludzi narzeka, a nie zmienia swego nastawienia :)

      Usuń

Miło mi, jak podzielisz się ze mną swoim zdaniem.Pozdrawiam