Jak poszłam na koncert finałowy patrzyłam się jak urzeczona w tych ludzi pełnych energii, radości, którzy poprzez piękne pieśni mówili o Bogu, chwalili go.
Poruszali wszystkich, a przy tym człowiek aż chciał do nich dołączyć.
W głowie powoli kiełkowała myśl, że jak będą następne to może i ja bym poszła.
Więc kiedy córka powiedziała, że ruszyły zapisy choć z mieszanymi uczuciami wypełniłam zgłoszenie.
Co prawda weekend miałam mieć wolny w pracy, to w piątek miałam pracować do wieczora.
Jednak udało mi się zamienić i prosto po pracy pojechałam na miejsce spotkania.
Na początku były sprawy organizacyjne, troszkę ćwiczeń, dostaliśmy śpiewniki i zaczęliśmy się zapoznawać z pieśniami.
Poznałam Pastora Dave'a Daniel'a który jest tak pozytywnym człowiekiem, że byłam niesamowicie zaskoczona.
Zdjęcia ze strony Warsztatów Gospel fot. Piotr Kędziora
Skromny, bardzo wesoły i rozsiewający wokół siebie pozytywną atmosferę. Przywitał nas słowami : Dzień dobry.
Powiedział nam , jak by chciał, abyśmy jeden utwór zaśpiewali, choć wydawał się bardzo łatwy i krótki tekst, to rozdzielony na głosy i śpiewany w kanonie okazał się trudny, ale nie można się poddawać. Jak to mówią: trening czyni mistrza.
Pani Agnieszka "Baca" Górska Tomaszewska, wraz z Panią Anią i Anastazją pokazywały nam jak brzmią poszczególne głosy i miały dla nas dużo zrozumienia i cierpliwości.
Ani się obejrzałam, jak minął czas i trzeba było wracać do domu.
A w domu wiadomo, że będę robić nic, czyli pranie, sprzątanie, gotowanie itd.
W sobotę już o 9: 30 była próba, padał deszcz, więc wybrałyśmy się " z buta"
Pierwsza próba, kolejne utwory do nauczenia, jedne łatwiejsze, inne trudniejsze, jedne od razu wchodzące do głowy, inne trudniej.
Pastor zawsze miał dla nas dobre słowo, opowiadał nam o tym, co czuje, jak śpiewa dany utwór. Modlił się z nami, zwracał uwagę, że to nie tylko zaśpiewanie, nauczenie się linii melodycznej i słów, ale przede wszystkim powinniśmy to poczuć.
Jest to rodzaj modlitwy, śpiew przez modlitwę, coś innego, ale dobrego.
W trakcie przerwy obiadowej nie wracałyśmy do domu, bo dosłownie lało, ale zjadłyśmy na mieście.
Dużo ze sobą spędzałyśmy czasu i choć się troszkę spierałyśmy ,czasem miałyśmy inne zdanie, to doświadczenie zbliżyło nas do siebie.
Następnego dnia od rana próby, przyjechał gość specjalny, z którym musieliśmy troszkę poćwiczyć, dopracować pewne momenty, myślę, że każdy z nas zaczynał się denerwować czekającym nas koncertem finałowym wieczorem.
Wszedł Pastor i powiedział, że czytał rano Pismo Święte, w którym było powiedziane, że wszyscy mamy takie momenty, że jesteśmy słabi.
Jeżeli będziemy modlić się do Boga, zawierzymy Bogu to on da nam siłę do tego, co mamy zrobić.
Chciał nam przeczytać fragment Biblii, ale nie było tłumacza, Pastor miał swoją Holly Bible, a muzyk miał Polską wersję i tak szukali odpowiedniego fragmentu.
Uspokoiło mnie i podniosło na duchu Słowo Boże.
Do domu wróciłyśmy na obiad i przygotować się do koncertu, próba generalna, coraz większy stres i wreszcie nadszedł moment koncertu.
Pierwszy utwór był po Polsku, do końca nie wiedzieliśmy, czy wszystko dobrze zapamiętaliśmy, ale chyba całkiem nieźle sądząc po reakcji publiczności.
Pozwolę sobie wrzucić Wam filmiki, które nagrała moja rodzinka, a fotki zrobiła nam moja przyjaciółka Ania
Z " Bacą"
I z Pastorem, radosny, jak zawsze, dla każdego miał dobre słowo, miło nas pożegnał i zapytał: czy za rok się spotkamy?
Postaramy się :)
Super impreza I inicjatywa - oby wiecej takich eventow. A ja nominowalam Cie do Liebster Award - I czekam z niecierpliwoscia na Twoje odpowiedzi :) pzdr http://adrianaemfashion.blogspot.com/2015/09/liebster-blog-award-pytania-do-blogerow.html
OdpowiedzUsuńDziękuję, jak tylko będę bardziej wolna to odpowiem na wszystkie pytania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ps. A Pastora możesz spotkać w Luton