W zeszłym roku po raz pierwszy byłam w słynnym wąwozie korzeniowym, do którego drogę musiałam znaleźć, bo okoliczni taksówkarze nie chcą zdradzić tajemnicy, mogą co najwyżej zawieźć nas na miejsce, albo możemy się tam dostać słynnymi Melexami, które jeżdzą po całym Kazimierzu i pokazują najważniejsze zabytki i miejsca.
Koszt takiej przejażdzki Melexem, to od 5 do 10zł/ osobę.
W zeszłym roku sami dotarliśmy do wąwozu i choć wejście było trudne, ale warto było.
Jak następnym razem tam się wybiorę zamieszczę Wam fotorelację.
Kazimierz jest malowniczym miasteczkiem pełnym artystów, malarzy, ma swój niepowtarzalny klimat, choć zamieszkuje go niespełna 3500 osób.
Miasto jest oddalone od Puław o 14km, więc większość osób chcąc nie chcąc przejeżdza przez Puławy, a rzadko kto zdaje sobie z tego sprawę, że i w Puławach jest wiele miejsc godnych zobaczenia.
Jako rodowita Puławianka i lokalna patriotka ubolewam na tym faktem, że się omija Puławy szerokim łukiem.
Ale wracając do tematu, tym razem wybrałam się do Kazimierza rowerami, ścieżką rowerową biegnącą obok wału.
Co prawda w pewnym momencie trzeba zjechać na wąską i ruchliwą jezdnię, ale to dosłownie 3km, a tak to się jedzie spokojnie, a widoki takie.
Jedzie się równym tempem ,ale brakuje mi na ścieżce choć jednej ławeczki, czy miejsca na przystanek, aby spokojnie się zatrzymać i np wody napić i kosza na śmieci mi też brakuje, bo np z butelką po wodzie jechaliśmy 6km,żeby ją wyrzucić.
Tutaj zrobiłyśmy sobie Selfie na przystanku w Bochotnicy :)
Schodząc z wału w jakąkolwiek uliczkę napotykamy liczne stragany i kramy z wyrobami ręcznymi, pamiątkami itd.
Tutaj na pierwszym planie chleb wiejski i chleb ze smalcem koszt takiego przysmaku 4zł.
Jeżeli chodzi o kartki pocztowe, widokówki to największy wybór i najtańsze są na pobliskiej poczcie, skąd wysłałam kilka liścików do Was :)
Głównym miejscem w Kazimierzu zasługującym na uwagę i wspomnienie jest rynek, wokół którego jest mnóstwo restauracji, barów i sklepików pamiątkowych.
Sam rynek to piękne kamienice, niesamowity klimat.
Tutaj słynna studnia zasłonięta częściowo przez kramy z oscypkami i innymi regionalnymi serami.
A naprzeciwko widać na wzgórzu Kościół Fara pw. Świętego Jana Chrzciciela i Świętego Bartłomieja Apostoła, w którym są jedne z najstarszych organów kościelnych
Schodząc w dół do ulicy przechodzę prze uroczy mostek
Z tyłu za mną Góra Trzech Krzyży, na którą się wybiorę innym razem, napiszę też przy okazji
Przechodzimy do Piekarni Sarzyńskiego, gdzie można zrobić sobie niezapomniane zdjęcia na Kogucie i kupić słynnego koguta kazimierskiego za 6zł.
Wróciliśmy na rynek podziwiać okolicznych artystów, oraz zjeść całkiem przyzwoite gofry z owocami( ja miałam swoje owocki w torbie )
Tutaj kolaż ze zdjęć, po lewo lata 80te z moją Mamą idę, a po prawo Daria ze mną :)
Z Darią schodzimy po schodach na targ, na którym jest przysłowiowe mydło i powidło, rękodzieło, smażone ryby, mrożone sorbety, mnóstwo pamiątek i biżuterii.
Przepiękna robota
Daria ogląda szklane serduszka po 15zł za sztukę i różne inne ciekawe rzeczy.
Postanowiliśmy też sprawdzić poziom Wisły, jak widać, jest dosyć niski.
Ale statki pływają, nie daleko, bo pełno wysepek i mielizny, lecz jakoś dają radę.
I znów na ryneczku, a za nami Czarownica, czy to posąg, czy żywa istota?
A kiedy wrzucasz pieniążka okazuje się, że Czarownica ożywa, wita się, można z nią zrobić zdjęcie.
Następnie obdarowuje cukierkiem i robi pieczątkę na ręce.
W drodze powrotnej znalazłyśmy jedzonko dla Kłapouchego :)
I piękne kwiatuszki.
Przejechane ponad 30km, spalone 1300 kalorii :)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńWitam tak to piekne miejsce super ze spedzacie aktywnie czas z rodzinka a Ty promieniejesz.czy myslalas o zmianie fryzurki?
OdpowiedzUsuńSzkoda,że nie wiem,kto to pisze. Nie myślałam o zmianie fryzurki i nie pomyślę raczej,a dlaczego napiszę na priv,jak się podpiszesz. Dziękuję za komentarz.
OdpowiedzUsuńŚwietna fotorelacja. Widać, że się dobrze bawiliście, takie rodzinne wypady zostają w pamięci na lata, szczególnie dzieci, wspominają to potem całe życie. Gratuluje km, ja bym padła.
OdpowiedzUsuńMarzenko ja kilka lat temu też bym padła, ale jak się jeździ na rowerze cały rok, to potem taki dystans jest łatwiejszy do pokonania.
UsuńPiękna wycieczka :)
OdpowiedzUsuń