Tak się zastanawiam, czy jest sens dalej to ciągnąć?
Niestety od soboty moja dieta to totalna porażka.
Zaczęło się od tego, że syn upiekł w sobotę ciasto, podobne do kopca kreta z Biedronki, więc spróbowałam.
To nie jego wina,bo mnie nie namawiał,ani nic.
Ale oczywiście nie skończyło się na tym, następnego dnia, a była to niedziela już 2 kawałki do kawy zjadłam i tak zaczęłam podjadać,a to z młodszą córcią popcorn,a to okienka smażone i inne takie.
Nie chcę się tłumaczyć, bo nie wiem, czy przyczyna tkwi w tych moich głupich hormonach, które sobie latają w bliżej nieokreślonym kierunku, czy też wina tego, że zrobiło się ostatnio zimno, szaro buro i ponuro i człowiek chce coś zjeść.
Nie mówię tutaj o normalnych ludziach, tzw statystycznym polaku, mówię o ludziach mających problem z wagą, którzy walczą i w takim momencie jest im po prostu ciężko.
Takim skubaniem, tu plasterek tego, to gryz tamtego suma sumarum 2kg mnie więcej,a do końca wyzwania zostało 10 dni i się zastanawiam, czy jest sens to dalej ciągnąć???
Wiadomo, że z ćwiczeń nie zrezygnuje, tym bardziej z Melką lubię ćwiczyć, ale robię to wyzwanie drugi raz i choć miałam się trzymać, idzie mi gorzej nić za pierwszym razem.
Już nawet mobilizacja w formie za małych ciuchów nie bardzo działa, a może to, że nie dosypiam też się przyczynia do tego.
Tyle, że ja jestem typem sowy i rozkręcam się najlepiej od godziny 17-18ej,a najefektywniej mi się pracuje o północy.
W domu lubię np segregować dokumenty, czy układać w półkach po północy, jest cisza spokój, nikt mi nie łazi, nie pyta.
Może w tym jest problem, że nawet w wolny dzień, chcąc nie chcąc zrywam się o 6:30 chodzę do 12ej jak zaprogramowany robot, potem stopniowo się rozkręcam.
W pewnym momencie zauważam, że już dawno po północy i choć tak fajnie mi się coś robi, to rano trzeba wstać i za mało znów tego snu...
Sama nie wiem, czy jest sens ciągnąć to wyzwanie, czy po prostu znaleźć zupełnie coś innego, odpocząć od tego samego zestawu ćwiczeń, wrzucić może troszkę zumby z Lindą, jakieś aeroby, może T25 co drugi dzień?
Z drugiej strony troszkę mi szkoda, bo już bliżej niż dalej.
Tyle, że zbliża się weekend i pomimo tego, że będzie pracowy w weekend zawsze sobie więcej pozwalam.
W dodatku odpadła mi moja ulubiona forma aktywności, czyli rower, bo jest zbyt zimno, choć może dziś pojadę na nim do pracy.
Ostatnio padał deszcz ze śniegiem jak wracałam i choć to tylko 2km to nieźle zmarzłam, zanim do domu dojechałam, bo wiał taki silny wiatr,że dosyć wolno jechałam.
http://demotywatory.pl/4404488/Specjalnie-dla-wszystkich-tych-co-mowia-mi-ze-powinnam-odpuscic-sobie-trening
Maju wiesz że Ci kibicuję ale skoro sama widzisz że idzie gorzej że się męczysz to odpocznij od tego pogoda też ma wpływ na Twoje podjadanie niestety organizm jakoś trochę dobroci się domaga a że nie ma słonka to kusi czym innym....
OdpowiedzUsuńMyślę Aniu, że pogoda ma spory wpływ i niewyspanie się,a także przedłużająca się walka z katarem i stąd te myśli o zakończeniu wyzwania.
UsuńW końcu jestem tylko człowiekiem,a nie maszyną.
Mam prawo być zmęczona, chcę dalej walczyć, ale muszę mierzyć siły na zamiary.
Maju wiem że chcesz walczyć dalej i to jest ważne ale zmęczenie może też być spowodowane tą walką a dwa organizm musi się przestawić na zimowe dni a Twój troszkę przeszedł wydaje mi się żenie musisz się tłumaczyć a tym bardziej mieć wyrzutóe sumienia bo wiele osiągnęłaś i tego się trzymaj
OdpowiedzUsuńNadal trzymam dietę, w miarę, bo nadal nie jem w wyznaczonych godzinach, tylko np wracam z pracy o 20ej i jem kolację, fakt, że jest lekka, ale na początku diety nie jadłam po 18ej.
UsuńPotrafię się trzymać i wytrzymać bez jedzenia, ale czasem mam ochotę podjeść coś innego.
Maju tak jak pisalam ci killa postow wczesniej dieta to sposob zycia a nie katowanie sie! Rozumiem cie doskonale ze organizm teraz domaga sie wiecej slodkiego, tuczacego moze czuje ze idzie zima i robi zapasy :) ?
OdpowiedzUsuńJesli czyjesz ze wyzwanie nie daje ci satysfakcji zmuwn cwiczenia zumba jest super u mnie to nie tylko forma aktywnosci ale i antydepresant !
Nie wyrzucaj sobie ze pofolgowalas sobie ale za kawalek ciasta zjedz np lyzke mniej kaszy czy kromke mniej na kolacje :) glowa do gory !
Madziu ja się nie katuje, jem to co lubię, tylko w mniejszych ilościach.
UsuńJedynie słodycze ograniczyłam, bo niestety słodycze mnie gubią.
Ja nie potrafię zjeść np 1 ciastka, tylko jak spróbuję to zjem całe pudełko.
Dlatego nawet nie chce zaczynać jeść słodyczy, bo wróci mi 20kilo które schudłam i jeszcze więcej.
No i niestety nie potrafię zjeść mniej tego co zawsze na poczet ciastka, loda czy deseru :(
A wręcz włącza mi się odkurzacz i zaczynam jeśc bez umiaru.
Aaa i podziwiam cie z tym rowerem ja swoj osstawilam we wrzesniu i wyjme najwczesniej w kwietniu ! Szacun za jazde w takich warunkach !
OdpowiedzUsuńNiestety od 3 dni nie jeżdze rowerem, odkąd zmokłam i zmarzłam tak, że skóra na rękach popękała.
UsuńAle jak tylko się cieplej zrobi to będę jeździła :)
Zrób sobie dwa dni święta, pojedz tego o czym od dawna marzysz, nic się nie stanie, nakręcisz tylko metabolizm, bo będąc non stop na diecie spowalnia, a od środy kopa w tyłek i do roboty, jesteś po prostu już tym zmęczona i masz do tego prawo, w końcu jesteś człowiekiem a nie maszyną, i tak osiągnęłaś dużo, wiadomo że efekt jo-jo nie istniej sam z siebie, bez obżerania nie ma tego efektu, najgorzej jest się odchudzać a potem stwierdzić , a mam to gdzieś, wrócić do złych nawyków...ja też muszę słynne 2-3 kg zrzucić do stycznia, niedzielę odpuszczam, a od poniedziałku sama się kopnę w dupę i będę się pilnowała, pozdrawiam Babooshka
OdpowiedzUsuńNajgorsze są weekendy dla mnie, na tygodniu w sumie się trzymam a w weekend mi gorzej.
UsuńChyba faktycznie w weekend dam sobie luz i z ćwiczeniam i dietkowo więcej sobie pozwolę, a od poniedziałku zaczynam na maksa, ale ćwiczenia zmienię, bo sprawdziłam na forum jestem fit i z Melką od maja ćwiczę praktycznie co dzień, więc warto zmienić przyzwyczajenia.
Choć dziś miałam ważenie i wróciłam do wagi sprzed tygodnia.
Trzymam kciuki, żeby nam się udało.